sobota, 27 stycznia 2018

Cudowny chłopak. Cudowny film?

Na ten film czekałam prawie 3 lata odkąd w czerwcu 2015 przeczytałam książkę. W powieści od razu się zakochałam, a informacje o ekranizacji bardzo mnie ucieszyły. W czwartek byłam w kinie.



Historia chłopca, małego Auggiego, który dotknięty paskudną chorobą, musi stawić czoła światu chwyciła moje serce już na etapie czytania opisu powieści. Była to jedna z moich ulubionych książek 2015 roku, jedna z najlepszych i najważniejszych jakie w ogóle czytałam. Osobiście życzyłabym sobie by przeczytał ją każdy jeśli tylko czytać potrafi. To będzie kiedyś szkolna lektura. Mam nadzieję.

Jednak jak często bywa z ekranizacjami, bałam się jak to wyjdzie. Wiadomo mamy pewne oczekiwania, a moje w tym przypadku były bardzo duże, szczególnie kiedy widziałam potworka nazywającego się 13 powodów. Jednak wszystko wyglądało dobrze więc do kina szłam z dobrym nastawieniem. Pytanie czy z takim z niego wszłam?

Było bardzo dobrze.

Cudowny chłopak  to bardzo wierna, zrobiona z szacunkiem do pierwowzoru ekranizacja. Nie dziwi mnie to w sumie, bo za reżyserię odpowiedzialny był Stephen Chbosky, który wyreżyserował film na podstawie swojej książki i zrobił go jeszcze lepszego niż pierwowzór. Jak ktoś sam dobrze pisze to wie, że niektórych rzeczy, jeśli są dobre, nie wolno na siłę ulepszać.


Kluczem do sukcesu całej produkcji było trafne obsadzenie głównej roli. Auggie to bardzo trudna i wymagająca postać. Potrzebny był utalentowany i wrażliwy dzieciak, ale na szczęście mamy Jacoba Tremblay'a. To dziecko już w Pokoju pokazało, że grać umie i to tak jak wielu jego starszych kolegów po fachu nie potrafi. Jacob idealnie wpasował się w postać Auggiego. Z całą tą charakteryzacją, która absolutnie go nie przytłoczyła, Jacob daje nam piękny popis swojego talentu chwytając mocno za serce. To dziecko naprawdę pięknie przekazało wszystko to co wspaniałego miał książkowy pierwowzór. Ten jego delikatny, przepełniony żalem głosik już od pierwszych minut narracji powoduje, że automatycznie czujemy więź z jego bohaterem i mamy ochotę bronić go za wszelką cenę.


Cały film wypełniony jest wieloma młodymi aktorami, z których każdy chociaż na chwilę kradnie nasze serca i zapominamy, że to nie sa dorośli ludzie. Mam wrażenie, że przy tak ciężkim temacie jakim jest ta historia, dorośli odwalili kawał dobrej roboty w wychowaniu tych małych ludzi uświadomieniu im jak ważną opowieść nam mają przekazać.

Podoba mi się, że do ról siostry Auggiego nie zaangażowano jakiejś młodej, nastoletniej piękności, a dziewczynę, która jest tak ślicznie naturalna. Oby Izabela Vidovic dostała swoje pięć minut i dłużej, bo czuję, że na to zasługuje.


Dla niektórych, na pewno niezłą gratką będzie możliwość zobaczenia Daveeda Diggsa w roli nauczyciela Auggiego, pana Browne'a. Człowiek który już swoim głosem skradł moje serce rolą Lafayette'a w musicalu Hamilton, a po roli w Cud chłopaku kocham go jeszcze bardziej. Kolejny wspaniały fikcyjny nauczyciel do kolekcji.


Jednak mimo wszelkich chęci by nie skupiać się na "wielkich nazwiskach" tego filmu, muszę oddać Julii Roberts i Owenowi Willsonowi to co ich. Ta para była fantastyczna. Oczywiście po Roberts trudno było mi się czegoś innego spodziewać, ale Willsona jakoś nadal traktuję z rezerwą (chociaż już mnie wzruszył w Marley i ja). Jako tata głównego bohatera był idealny. Wspaniale zabawny, czuły i kochający i tak bardzo przekonujący.

Bałam się tego filmu, bałam się, że dołożą niepotrzebnej dramaturgii do i tak dramatycznej historii, ale nie, Cudowny chłopak  jest tak samo ciepłą, w swoim smutku historią która mocno chwyta za serce. Chbosky zostawił tu wszystko co potrzebne, tworzą po prostu piękny, poruszający film familijny, który trafić powinien do każdego bez względu na wiek.

To ciepło, humor, ta taka czysta dobroć spływająca na nas z ekranu nadal mi towarzyszą gdy piszę te słowa. Mimowolnie się uśmiecham i wspominam jak dobrze w kinie spędziłam te dwie godziny.

Największe obawy miałam do charakteryzacji. Jak przedstawić chłopca o którego wyglądzie w zasadzie nie wiemy nic oprócz tego, że "cokolwiek sobie wyobrażamy, w rzeczywistości jest pewnie gorzej"? Jednak dali sobie z tym radę bardzo dobrze. Smutno gdy patrzy się na Auggiego ale wraz z akcją to nie go jest nam żal, bo jego wygląd przestaje mieć znaczenie, a żal nam jest tych kretynów którzy tak podle go traktowali.


Film nie zepsuł książki, wręcz przeciwnie, mam nadzieję (i już parę dowodów mam), że zachęcił do jej przeczytania. Wszystko było na swoim miejscu i tak jak należy. Nie dostrzegłam właściwie jakiś zmian co do pierwowzoru, może dlatego, że czytałam to prawie 3 lata temu, ale gdyby to było coś ważnego, na pewno zwróciłabym uwagę.

Chociaż znałam tę historię, kochałam ją i tak się popłakałam. Jeśli film wywołuje takie emocje jak płacz, wydaje mi się że musi "coś" w nim być. I nie obraźcie się, ale jeśli nie czujecie nic po jego obejrzeniu to troszkę z Was ignoranci.

To co dla mnie najważniejsze, to to, że dostaliśmy film na bardzo ważny temat. Jasne, że książka była pierwsza i moim życzeniem jest byście najpierw po nią sięgnęli, ale piękne jest też to, że film przekazuje te same wartości i może dzięki temu dotrze do większej ilości odbiorców.

Jest to film familijny, jasne, że będą to trochę takie ciepłe kluchy, ale postarajcie się wyjść poza schematy z waszym myśleniem i po prostu poczujcie ten film.

Prześladowania, nietolerancja, wytykanie palcami, wywyższanie się, to niestety nadal tak samo poważne problemy społeczeństwa. Pielęgnujmy naszą wrażliwość.

Proszę, przeczytajcie książkę (moja recenzja) i idźcie do kina.

1 komentarz:

  1. Utrzymałaś mnie jeszcze bardziej w przeczytaniu tej książki. Film obejrzę od razu po powieści <3 Świetna recenzja.
    Pozdrawiam!
    https://loony-blog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia