piątek, 23 marca 2018

"Zieleń szmaragdu" Kerstin Gier

Myślę, że każdy z nas przeżył choć raz ten moment kiedy dostaje w swoje ręce długo wyczekiwany finał ulubionej serii i z jednej strony przepełnia go radość, jednak z drugiej smutek bo to już koniec. Zapraszam Was do mojej krainy radości i smutku.


Pamiętam jak dziś pierwszy kontakt z książką Kerstin Gier. Po Silver sięgnęłam z dystansem, obawiając się, że to książeczka dla dzieci, nie dla mnie. Jednak w trakcie czytania bardzo szybko się zorientowałam, że Gier ma świetne poczucie humoru, lekkie pióro i tworzy bohaterów prawdziwych, których łatwo lubić. 

Po Trylogii Snu nadeszła Trylogia Czasu i tę polubiłam jeszcze bardziej. Może to dlatego, że Gwen była troszkę starsza, może to moja słabość do podróży w czasie. Nie zmienił się jednak humor i moja sympatia do kreowanych bohaterów. 

Trylogia Czasu jeszcze lepiej łączyła akcję i codzienne życie postaci. Była fantastyczną odskocznią, chociaż nie na długo, bo każdą kończyłam w zaledwie kilka godzin. 

O fabule Zieleni szmaragdu nie będę mówić, bo może niektórzy z Was nie czytali poprzednich części. Jeżeli tak, przeczytajcie najpierw moją recenzję Czerwieni rubinu i Błękitu szafiru, a później wróćcie tu. 

To co jest chyba charakterystyczne dla twórczości Gier, ale po 6 książkach chyba mogę to już napisać, że te książki są bardzo przemyślane i każda z tych trylogii stanowi spójną całość. Tak więc Zieleń szmaragdu, tak jak się spodziewałam, jest bardzo dobrym i momentami zaskakującym zwieńczeniem Trylogii Czasu.

Ponownie otworzyłam książkę by przeczytać kilka rozdziałów po czym ani się obejrzałam przeczytałam ostatnie jej zdanie. I tak, teraz odczuwam lekką pustkę, wiedząc, że na razie niczego więcej nie mogę się spodziewać (chociaż mam jeszcze jedną książkę Gier, dla dorosłych, ale czy to będzie to samo?). Gdy od książki nie da się oderwać est to da mnie wystarczająca recenzja i dowód, że dobrze wybrałam. Ostatnio nie zdarza mi się to jednak często, ale w przypadku tych 6 książek byłam skłonna zarywać noce. Właściwie czas się zatrzymał, co jest bardzo adekwatne do tej serii.

Zieleń szmaragdu jest jeszcze czymś innym. Bo nie tylko dopełnia to co już się wydarzyło, ale dostarcza wielu nowych informacji, wielu nowych przygód i kilku zwrotów akcji, z których niektóre mogliśmy podejrzewać, ale wiele nie przeszło nam przez myśli. 
Gwen to taka bohaterka w jaka chciałabym by stała się wzorem dla dziewczyn w podobnym do niej wieku. Pokazuje, że można być trochę dziwnym bo każdy ma swoje dziwactwa, można być czasem nieporadnym, popełniać błędy i nie wiedzieć wszystkiego. Można nie rozumieć siebie, uczyć się i poznawać świat nawet wtedy gdy wydaje nam się, że wiemy wszystko. Na przestrzeni trzech tomów dorasta, ale w taki naturalny sposób. Nie jest i pewnie długo jeszcze nie będzie niezwyciężoną, pewną siebie kobietą, ale teraz jest na najlepszej drodze ku temu. Czytam wiele powieści młodzieżowych i naprawdę trudno jest mi wymienić bohaterki, które naprawdę zasługują na miano wzorca, które nie są przerysowane i irytujące. Gwen się wyróżnia i chyba na zawsze pozostanie jedną z moich ulubionych kobiecych postaci książkowych. W niej można odnaleźć samą siebie.

Jej relacja z Gideonem też jest taka inna od tego do czego przywykłam. Słowo "naturalna" pojawia się tu bardzo często ale trudno znaleźć mi lepsze określenie. Gwen ma 16 lat i wydaje mi się, że ukazana tu miłość to jedno z najlepszych jej odzwierciedleń w literaturze YA. Chociaż ciężko też doszukiwać się tu normalności gdy mówimy o dwóch podróżnikach w czasie. 

Książka bardzo wciąga, oczekiwanie na kolejne tomy, wypatrywanie daty premiery były męczące. Więc jeśli ktokolwiek z Was, nie czytał żadnej części, wierzcie mi niczego nie straciliście, a wręcz przeciwnie, możecie od razu zaopatrzyć się we wszystkie 3 części i zniknąć na kilka godzin w wspaniałym świecie pióra Kerstin Gier. 

Koniec zastanawiania się czy warto. WARTO! Bez dwóch zdań warto.

Zieleń szmaragdu i jej poprzedniczki to lektura na jaką czekałam od lat nawet sobie z tego nie zdając sprawy. To seria którą polecam absolutnie każdemu, bo najlepiej na własnej skórze sprawdzić czy to dla Was. Mam nadzieję, że tak jest. To gwarancja dobrej zabawy, śmiania się na głos i nieźle wciągającej przygody.

Oby Kerstin Gier uraczyła nas jeszcze niejedną Trylogią. A i ona została tak pięknie wydana jak dotychczas!



Za egzemplarz dziękuję:

1 komentarz:

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia