
Ten tydzień upłynął mi pod znakiem nadrabiania oscarowych zaległości. Niby to tylko dwa filmy, ale czas ich trwania to łącznie ponad 5 godzin filmowej przyjemności.
Django (2012)
Kiedyś nie byłam fanką Tarantino. Uważałam, że to trochę zadufany, przereklamowany reżyser, który wszystko robi na jedno kopyto. Przecież wiadomo, że u niego krew leje się strumieniami, wystrzał z najmniejszego...