czwartek, 30 października 2014

BookNerd Challenge

Od pewnego czasu krążył mi po głowie pewien pomysł.
Uwielbiam czytać książki, rok temu ustawiłam sobie roczny challenge na goodreads, gdzie ustaliłam ile książek chce przeczytać w rok. Bardzo szybko okazało się, że pułap był za wysoki. Rok wcześniej miałam znacznie więcej czasu, w tym godząc 2 kierunki, praktycznie będąc wyłączoną z połowy wakacji, musiałam challenge obniżyć.
Jednak teraz jestem zdeterminowana by podjąć kolejny.
Czy się uda nie wiem, ale mam nadzieję, że ogłaszając go tak oficjalnie przynajmniej się bardziej zmobilizuję.

Moja kupka "Do przeczytania" niezmiennie rośnie, dlatego czas się za nią porządnie zabrać.


bo ostatnio dorzuciłam jeszcze kilka:



Postanowiłam, że raz na dwa tygodnie będę tu zamieszczać recenzję świeżo przeczytanej książek. To znaczy, że będę miała na jej przeczytanie dwa tygodnie. Może to nic wielkiego, ale jakiś początek. 

Nie mam pomysłu na nazwę dla wyzwania (może zostanę przy BookNerd Challenge...), ale będzie się on ukazywał regularnie. To też zmusi mnie do jakiejś systematyczności. 

Tak więc zaczynając od dzisiaj wybieram jedną pozycję i zabieram się za czytanie.

Do zobaczenia za dwa tygodnie :)


Czytaj dalej »

środa, 29 października 2014

Witajcie w Gotham!

Październik to dla serialoholika trudny okres. To czas gdy większość seriali powraca po kilkumiesięcznej przerwie. Jest to też okres premier, a jako że pisząc tę notkę, najprawdopodobniej w pewnym momencie przerwę by obejrzeć nowości, podzielę się z wami moimi spostrzeżeniami na temat 3 seriali, które w październiku zagościły w amerykańskiej telewizji, a dzięki wynalazkowi internetu również ta mniej uprzywilejowana europejska (no powiedzmy prawdę- polska) publiczność miała je okazję skosztować.

Wyszło tak, że każdy z niżej podanych seriali wywodzi się z jednego Uniwersum. Los chce tak, że w momencie kiedy piszę tę notkę inne universum podaje pokaźną listę filmów, które ma zamiar wyprodukować przez najbliższe 6 lat. Ludzie śmieją się, że pierwsze pozostaje w tyle, ale nie zauważają, że stosowana jest tu całkiem inna polityka i osobiście nie lubię tej całej słownej przepychanki. DC i Marvel walczą ze sobą, tak. Marvel włada kinem, tak. Zarabia kokosy, tak. Ale to DC ma najbardziej kasowych bohaterów (którym jest Batman i chyba będę musiała w końcu o tym napisać) i to DC stało się w krótkim czasie królem telewizji. 

Marvel ma swoje niestety słabe Marvel's: Agents of S.H.I.E.L.D. DC natomiast  stworzyło w 3 lata 4 seriale z czego 3 już cieszą się sporym powodzeniem. 


The Flash



Każdy, mam nadzieję, kto ogarnia troszkę tematykę superbohaterską,wie kim jest Flash. Jeżeli oglądaliście TBBT znacie go chociaż z takiej sceny 


Krótko mówiąc, cytując Barry'ego jest to "najszybszy człowiekie na świecie". Okoliczności tego, jak Barry uzyskuje moce są wytłumaczone, dość logicznie (jak na superbohaterskie coś) w pierwszym docinku serialu. Flash przepełniony jest klimatem komiksowym. Czuć, że jest to serial o superbohaterze. Luźny, przyjemny, zabawny. Mamy super zbrodniarzy, pana z policyjną odznaką i zagubionego jeszcze w nowym świecie chłopaka, który stopniowo odkrywa swoje moce. Jest też ładna dziewczyna i Team który śpieszy mu z pomocą.

Jeżeli jednak chcielibyście się zabrać za ten serial sprawa nie jest tak całkiem prosta.



Flash jest spin offem do jednego z największych hitów ostatnich lat telewizji CW - Arrow. Jako wielka fanka Arrow z niecierpliwością, odkąd tylko usłyszałam o planach  produkcyjnych, odliczyłam dni do pierwszego odcinka.
To właśnie w Arrow po raz pierwszy poznajemy Barry'ego Allena i okazuje się on tym typem postaci, której nie da się nie lubić. Zabawny, roztargniony chłopak od razu skrada nasze serce, a jego relacja zarówno z samym Oliverem Queenem jak i Felicity jest wisienką na torcie jego obecności w serialu. 
CW też o tym nie zapomina i obiecuje nie rozdzielać obu produkcji, czego już się trzyma, poprzez pojawianie się bohaterów Arrow (chociaż nie takie częste) w niektórych odcinkach i zapowiedzianym crossoverem w połowie sezonu.

Dlatego właśnie Flasha polecam pod warunkiem, że sięgniecie po cały pakiet. Arrow i Flash trochę się od siebie różnią, ale są z drugiej strony tym na co wszyscy czekaliśmy. CW zaczyna tworzyć swoją ligę bohaterów wskrzeszając postaci zapomniane. DC kojarzy się nam z Batmanem, Supermenem, Wonder Woman i Green Lantern, ale zapomina się o dziesiątkach wspaniałych postaci, które gdzieś zakurzone czekały na ponowne odkrycie. Oprócz Green Arrow, Flasha CW ofiarowuje nam całą masę innych postaci i bardzo często puszcza oczko do uważnego widza. Wspaniałe czarne charaktery z Deathstroke i ... wspominanym (edit. a może nie tylko) Ra's Al Ghulem są tym na co czekałam. Dla mnie jest to często istna uczta i na każdy kolejny odcinek czekam z niecierpliwością. 


Gotham

Produkcja na którą czekałam równie niecierpliwie, a która budziła niestety moje większe obawy. Nigdy nie ukrywałam, kto jest moim ulubionym superbohaterem. 



O Batmanie powstało już tyle filmów, że trudno jest sobie wyobrazić coś, czego się już nie widziało. Jak udowodniła stacja Fox nadal można odcinać kupony od Nietoperza i nie być posądzonym o kalkowanie. 

Gotham to całkiem inna historia. Akcja serialu rozpoczyna się w momencie morderstwa Waynów i skupia na jednej z opok całej historii Batmana- Jimie Gordonie. Nie mamy tu Mrocznego Rycerza, bo Bruce ma kilkanaście lat, jest młodziutkim chłopcem w wyprasowanej starannie przez Alfreda koszuli, Kobieta Kot to zagubiona nastolatka bez miejsca na ziemi. Akcja skupia się na tych starszych. Gordon dopiero poznaje specyfikę Gotham, uczy się jak funkcjonować w tak zepsutym miejscu. Może się wam wydawać, że bez Batmana będziecie się nudzić. Nic bardziej mylnego. Ponownie twórcy zadbali o to  by popieścić fanów. Puszczane co chwila oko, easter eggi, stanowią filar produkcji. Przez ulice Gotham przewijają sie postacie dobrze nam znane z produkcji Burtona czy Nolana. Młodsze, mniej lub bardziej zniszczone. Mamy Pingwina, mamy Trujący Bluszcz, mamy Barbarę Kean (która jest narzeczoną Gordona, a połączenie jej imienia i jego nazwiska coś wam mówić powinno:)) , Zagadkę i całą masę znanych z komiksów i filmów aluzji. 



To co mnie jeszcze w Gotham urzeka to estetyka. Osobiście nadal mam problemy z osadzeniem akcji w czasie, ponieważ z jednej strony mamy kipiący z każdej sceny styl retro, z drugiej kilka nowoczesnych rzeczy, które ów styl burzą. Mnie jednak najbardziej zadowala miasto. U Nolana trochę mi brakowao tej niesamowitej zgnilizny Gotham, którą stworzył Burton. Twórcy serialu estetyką bardziej zmierzają właśnię w stronę burtonowskich produkcji. Patrząc na ekran automatycznie przypomina mi się opis miasta z książek o Batmanie.


Nieliczne latarnie oświetlały handlarzy narkotyków spieszących do dziwek, panienki naśmiewające się z żółtodzioba obskubywanego w trzy karty, narkomanów i lekomanów pokulonych w różnych kontach. Ciągle było jeszcze jasno w salonach tatuażu, teatrzykach seksu i zrujnowanych barach, gdzie brudne okna połyskiwały neonowymi imitacjami dziennego świata. A nad wszystkimi unosiła się z przywalającym uśmiechem Luna, księżyc w pełni, stary symbol szaleństwa. Witajcie w Gotham! Takie było to miasto nocą, pełne zgubionych dusz i ulicznych śmieci, które gdzie indziej chowały się w cieniu albo zmiata do rynsztoków. Ale Gotham było zbyt duże i wymykało się spod jakiejkolwiek kontroli".

Serial wpisuje się w tę estetykę idealnie. 

Również gorąco polecam. 

(Chociażby dla samego Pingwina. Casting przebiegł tak dobrze, że znaleziono faceta, który wygląda jak Pingwin nawet bez charakteryzacji - jak ja nie znoszę faceta!!!! <3 )

Witajcie w Gotham!

Constantine


Kolejny serial z dorobku DC, który, po pierwszym odcinku zapowiada się interesująco. Constantine  jest ekranizacją serii komiksów "Hellblazer" i jest to opowieść o facecie nazwiskiem Constantine, który jest "mistrzem czarnej magii" i walczy z demonami itd.

Cóż po obejrzeniu jednego na razie odcinka, moja reakcja wyglądała mniej więcej tak:




i nie dlatego, ze nie wiedziałam "na co patrze". To było takie raczej pozytywne "WTF?".

Ciężko stwierdzić co przyniosą następne odcinki. Serial jednak ma kilka zalet, które skłonią mnie do dalszego oglądania.Główny bohater jest charyzmatyczny,  ma poczucie humoru, jest tajemniczy i do końca nie wiesz kim tak an prawdę jest. Do tego ten akcent <3
Poza tym posłużono się tu, tak się nam* przynajmniej wydaje, zabiegiem filmowania, który miał nawiązywać do samego komiksu. Klatki niczym okienkowe komiksy, sposób kamerowania i zwolnione tępo pozwalają na, tak jakby, wyszczególnienie komiksowych sekwencji.

Na razie jestem zaintrygowana, a lubię to uczucie. Spróbujcie sami ocenić, może NBC trafi w wasze gusta.






*nam- Ani i Anicie z którymi dzielnie skreślam z listy wszystkie seriale i filmy
Czytaj dalej »

sobota, 25 października 2014

Uzależnienia...

Uzależnienie jak podaje Słownik Języka Polskiego to „stan silnego przyzwyczajenia powodujący czyjąś zależność od jakiejś osoby lub rzeczy, np. narkotyków lub alkoholu”. Od żadnej z tych rzeczy uzależniona z pewnością nie jestem, co nie zmienia faktu, że są w moim życiu rzeczy, bez których ciężko byłoby mi egzystować. Gdy zaczęłam się nad nimi zastanawiać, zrozumiałam, że z niektórymi niżej wymienionymi mam pewien problem i choć może nie podchodzą pod leczenie, z pewnością ich brak wywołałby u mnie jakieś zaburzenie.

Tak więc przedstawiam wam krótka listę moich uzależnień, które na chwilę obecną w pewien sposób mnie nawet charakteryzują, a z pewnością (co najważniejsze) sprawiają mi ogromną przyjemność.

Rozejrzałam się po pokoju, najbliższym otoczeniu i o to co odkryłam:

Książki

Tymi nieprzeczytanymi pozycjami mogę się teraz pochwalić- 
ładnie czekają aż przyjdzie ich kolej.

Jeden z najprzyjemniejszych grzeszków na liście. Uwielbiam kupować książki, mieć je na półce, wąchać i czytać. Kolejność wcale nie jest przypadkowa. Gdy zerkniecie na moją, niedużą, półkę możecie zauważyć kilkanaście nieczytanych pozycji. Problem nie polega na tym, że lubię mieć a nie czytać, ale na tym, że za każdym razem jak mam ochotę coś przeczytać albo mi ktoś coś pożyczy, albo sama się udaję do biblioteki i zapominam o pozycjach w domu. Nie mam czasu na czytanie co wieczór, albo od razu po zakupie. Często też kupuję hurtowo korzystając z licznych obniżek i na 3 kupione pozycje jedna zawsze jest przeczytane. Jednak w tym czasie zdarza mi się kupić kolejną...  Niczego oczywiście nie żałuję i ciągle sobie powtarzam, że robię odwyk od kupowania dopóki nie przeczytam wszystkiego, ale niestety na razie mi nie wychodzi. To moje pierwsze uzależnienie.



Kolor granatowy

Na pytanie jaki kolor najbardziej lubię nigdy nie umiem odpowiedzieć jednoznacznie. Jednak zajrzałam do szafy i wiem jaki kolor najbardziej lubią moje oczy:



Mam całą szafę granatowych rzeczy, chodząc po sklepach najpierw sięgam po granatowe ciuchy by za chwilę sobie uświadomić, że 10 koszulka czy bluza w tym kolorze może być przesadą.



Flaga Brytyjska

Moją miłość do Wielkiej Brytanii trudno jest przeoczyć...

I regret nothing...Yep...

Przez wiele lat czysto platoniczny związek objawiał się nadmiernym i całkowicie niepotrzebnym kupowaniem przedmiotów z motywem Londynu i brytyjskiej flagi. Począwszy od pudełek, obrazków po ubrania, kubki i zeszyty. Myślałam, że kiedy wreszcie tam pojadę coś się zmieni... nic z tego :)



Filmy i seriale

Ci co czytają tego bloga pewnie zauważyli, że ponad połowa postów dotyczy filmów i serial. 

lista moich postów- te z gwiazdką są na wiadomy temat...

Na pytanie kim chciałabym być w przyszłości na pewno odpowiedziałabym- kimś, kto ma do czynienia z kinem. Gdybym miała wykonywać jedną czynność do końca życia, byłoby to oglądanie filmów i seriali. Uwielbiam kino, wydaję na nie najwięcej pieniędzy. Mogłabym nie jeść, nie kupować ubrań i ksiażek, gdybym miała wybierać to, albo bilety do kina.
A gdybym miała wam udowodnić na przykładzie mojego otoczenia, dlaczego zaliczam to do uzależnienie... popatrzcie chociażby na moje drzwi:







Uwielbiam każde z moich uzależnień i wiem, że mam ich jeszcze kilka. Tonę notatników, zeszytów w których prowadzę najróżniejsze notatki. Uwielbiam robić listy wszystkiego. Koszulki z nerdowymi nadrukami (które ostatnio zaczynają być głównym elementem mojej szafy). 


To cała ja, to to co mnie charakteryzuję.
Każde z tych uzależnień jest tak samo przyjemne jak i mam nadzieję nieszkodliwe. 
Uzależniania mają sprawiać przyjemność, a te moje są jedną z najprzyjemniejszych elementów życia. 






Czytaj dalej »

piątek, 3 października 2014

I hejt Kraków

Oczywiście nie nienawidzę Krakowa. Właściwie to uwielbiam to miasto, ale dziś rano nienawidziłam tego miejsca najbardziej na świecie.

Dziś zostałam hejteram.

Dwa dni temu media z wielkim oburzeniem komentowały astronomiczne korki i gigantyczne opóźnienie, zwalając winę  na MPK i ich brak ogarnięcia faktu, ze rok akademicki się zaczął. MPK oburzało się na tych co się oburzali, a spóźnienie nienawidzili wszystkich wymienionych wcześniej.

Jadąc dziś na uczelnię przeszłam chyba przez wszystkie możliwe fazy hejtu. 

1- włączyła mi się jak tylko przeszłam przez próg. Pogoda o tej porze roku jest straszna i tak dołująca, że z nerwem ruszyłam na przystanek gdzie oczywiście byłam za wcześnie.

2- na autobus bo jechał za wolno, stanowczo za wolno. Było duszno, ludzie się pchali i głośno komentowali to jak jest ciasno.

3- na władze miasta za kompletne nieogarnięcie Alei. Jeden z strategicznych punktów miasta zawsze jest zatłoczony do granic możliwości.  Problem mają nie tylko kierowcy ale i piesi.

Jednak przez godzinę 10 minut jazdy odcinka który, łącznie ze staniem na przystanku, pokonuje się w 25-30 min, człowiek zaczyna rozumieć gdzie jest pies pogrzebany.

Wszystkiemu winni są ludzie. Gdyby każdy z kierowców, który wsiadł dzisiaj do samochodu zachował choć trochę przyzwoitości i posiadał jakąkolwiek kulturę jazdy wszystko szło by znacznie szybciej.

W ten oto sposób każdy wpycha się na skrzyżowanie na czerwonym, ma opóźniona reakcję, nikt nikogo nie przepuszcza. Jeden na drugiego trąbi, nikt nie jedzie, Kraków stoi. Miasto nie robi nic by usprawnić ruch. Bus passy zapychane sa przez taksówki i motocyklistów. Autobusy nie mają pierwszeństwa. Sygnalizacja świeci się jak na dyskotece, nie ma płynności, nie ma reguł, tylko chamstwo i złość.
Każdy chce być pierwszy, nikt nie dojedzie na czas.

Gdy spóźniłam się 40 min na zajęcia byłam zła jak osa. Gotowa na rzucanie przekleństwami na prawo i lewo. Teraz mi już przeszło, co nie zmienia faktu, że mamy poważny problem- z nami samymi. Egoiści do granic możliwości, gdzie trochę kultury i pokory to słaby punkt i każdy silniejszy może nas zdeptać jak mrówkę. 

Miasto to dżungla, a ludzie to dzikie zwierzęta, które bez skrupułów walczą o byt. 

Są takie dni gdy nienawidzę wszystkiego i wszystkich.

To był taki dzień.
Czytaj dalej »

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia