Pisałam już w tym roku kilka razy, przy okazji różnych postów o moich postanowieniach noworocznych. Jednym z nich jest kończenie serii, które zaczęłam. Dziś przychodzę do Was z książką, która wieńczy jeden z najoryginalniejszych pomysłów literatury młodzieżowej ostatnich lat.
Przygoda, która rozpoczęła się w Osobliwym domu pani Peregrine i trwała w Mieście cieni, ma wielki finał w Bibliotece dusz. Szesnastoletni Jacob odkrywa w sobie nową, potężną moc i wyrusza na ratunek osobliwym towarzyszom więzionym w pilnie strzeżonej twierdzy. W wyprawie towarzyszy mu Emma Bloom, dziewczyna, która włada ogniem, oraz Addison MacHenry, pies umiejący odnaleźć trop zaginionych dzieci. Bohaterowie wędrują ze współczesnego Londynu do labiryntu zaułków Diabelskiego Poletka, najbardziej parszywego zakamarka wiktoriańskiej Anglii. W tym miejscu raz na zawsze przesądzi się los osobliwych dzieci całego świata.
Recenzja ta nie zawiera spoilerów albo niczego co znacząco wpłynęłoby na waszą wiedzę o treści książki.
Z finalnym tomem serii mamy tę świetną możliwość by ocenić ją już całościowa, bo recenzowanie Wam 3 tomu jest trochę bezsensowne. Już po pierwszych dwóch wiecie czy kontynuować czytanie.
Gdy zaczęłam czytać pierwszy tom, czułam, że jest to książka inna niż wszystkie. Szczególnie jej pierwsza połowa, to coś niesamowitego. Jest to czytelnicze doświadczenie które trudno jest porównać z czymkolwiek. Książka rozpoczyna się tak, że nie da się od niej oderwać, tak że nie jest się w stanie powiedzieć co za gatunek się czyta, czego możemy się spodziewać. Jest trochę enigmą. Z czasem przemienia się w powieść fantastyczną, trochę normalnieje w tym niezwykłym świecie. Drugi tom jest całkiem inny, brak mu tej mroczności i tajemnicy a ma w sobie więcej fantastyki i magii, którą już łatwiej przyporządkować do tego co nam znane.
Trzeci tom jest połączeniem pierwszego i drugiego. Ma w sobie dużo młodzieżowej, przygodowej fantastyki, ale też trochę z mroczniejszego klimatu pierwszego tomu.
Biblioteka dusz jest zwieńczeniem historii niezwykłej, która być może jest jednym z najoryginalniejszych pomysłów w literaturze młodzieżowej naszych czasów. Trzeci tom stanowi bardzo dobre jej zwieńczenie. Wszystkie wydarzenia bardzo ładnie się zazębiają, powieść dochodzi do swojego punktu kulminacyjnego, a wątki po nim ładnie się kończą. Zakończenie może dawać nam satysfakcję. Widać, że stało się tak jak chciał tego autor od początku. Jako dorosły czytelnik mogłabym sobie życzyć większego zaskoczenia i zwrotu akcji, ale dla dobra powieści lepiej że stało się tak jak się stało. Biblioteka dusz może na początku nie jest tak spektakularna, ale akcja toczy się szybko, a jej zwieńczenie jest naprawdę ciekawe i zaskakujące. Riggs ma talent w tworzeniu barwnych i ciekawych postaci. Podwaliną jego pomysłu są osobliwi bohaterowie i nawet w trzecim tomie pomysły mu się nie kończą. Ponownie wprowadza rzeszę postaci drugoplanowych, które odgrywają jakieś znaczące role i mające rzeczywisty wpływ na przebieg wydarzeń, a nie są tylko barwnymi tłami dla perypetii Jacoba.
Także świat przedstawiony jest ciekawy. Jeśli znacie specyfikę powieści, wiecie, że autor bawi się plenerami, ma możliwość osadzenia swoich fabuły w naprawdę świetnych rzeczywistościach. Teraz to dobrze wykorzystuje, bo dzięki temu odzyskujemy trochę tego klimatu którego brakowało mi w tomie 2. Takiego nieprzewidywalnego, dziwnego, mrocznego i brudnego. Burtonowski styl nadal ma się bardzo dobrze, niemal czujesz tu jego filmy, nawet bardziej niż w rzeczywistej adaptacji (bo ekranizacja to za bardzo nie było). Dla mnie to jeden z najważniejszych elementów za które polubiłam tę historię.
Trzeci tom powieści jest bardzo satysfakcjonującym zwieńczeniem tej serii. Być może jest nawet lepszy od Miasta cieni. Jest mniej chaotyczny, bardziej ukierunkowany na cel. Wszystko zmierza do określonego punktu. Jacob zaczyna poznawać siebie, łączyć elementy przeszłości i teraźniejszości. Akcja jest już na nim całkowicie zorientowana, staje się pełnoprawnym protagonistą historii, co patrząc z perspektywy nie było takie oczywiste w poprzednich książkach. Zresztą każdy z bohaterów ma tu swoje kilka chwil, więc i fani pomniejszych postaci mogą być zadowoleni.
Przy recenzji książki nie można nie zwrócić uwagi na jej wydanie. zdjęcia które są tu tak ważnym elementem jak tekst, nie są może już tak przerażające i osobliwe jak w Osobiwym domu... ale nadal idealnie wpisują się w treść. To jak idealnie się to ze sobą zgrywa, nie przestaje mnie zadziwiać. Riggs znalazł kapitalny sposób by się wyróżnić. I oczywiście się mu udało.
Dodatkowy element na który nie zwróciłam uwagi przy recenzji poprzednich dwóch tomów, to już samo wydanie książki u nas w Polsce. Byłam w Londynie w styczniu i miałam okazję przyjrzeć się brytyjskiej kopii. Nasza jest tysiąc razy lepsza. Twarda oprawa, piękna czcionka, dbałość o najmniejsze detale, powoduje,że ta książka zyskuje bardzo wiele. Mówi się, że książki nie ocenia się po okładce, ale w tym przypadku to właśnie jej wygląd działa na nas od samego początku, a w trakcie czytanie potęguje doznania.
Seria Osobliwego domu pani Peregrine Może nie jest doskonała, ale jest to też seria obok której nie da się przejść obojętne. To nie tylko lektura, ale wręcz czytelnicze doświadczenie na wielu płaszczyznach. Autor z pozoru prostą historię fantastyczną tak zmanipulował, że trudno ją porównać do czegokolwiek. Jest to tez dowód na to, że nawet w literaturze warto kombinować, wychodzić poza schematy i łączyć środki przekazu. Banalna rzecz jak książka z obrazkami wchodzi na inny poziom, na którym w dobrych rękach może przeistoczyć się w niezwykły pomysł.
Riggs się tym bawi i wychodzi mu to bardzo dobrze. Oby nie przestawał pisać.
A Biblioteka dusz? Jeśli zaszliście tak daleko to już nie ma odwrotu.
Za książkę dziękuję