Zawieranie znajomości to jedno z podstawowych, jak nie najważniejszych umiejętności, którą każdy z nas powinien nabyć, by normalnie funkcjonować w społeczeństwie. Jednak aby dobrze się do tego zabrać, najpierw powinniśmy nauczyć się sztuki konwersacji. Niby nic w tym trudnego, jednak nawiązanie rozmowy oraz jej utrzymanie to sztuka, której nie wszyscy umiemy podołać.
Nie będę tu wymieniała żadnych błędów, ani podawała jakiegoś instruktarzu. W zasadzie chcę się skupić na samym początku klasycznej rozmowy. Na tym co wydaje mi się niezwykle śmieszne i z czym nie umiem sobie zazwyczaj poradzić.
Gdy spotykam kogoś, nie ważne czy się z nim widziałam wczoraj czy kilka miesięcy temu, Zazwyczaj zaraz po przywitaniu (nie mając ani chwili oddechu) zapada ten, jakże dla mnie niezręczny, moment, kiedy to mój rozmówca pyta "Jak tam?". Jest to pytanie przeze mnie znienawidzone. Dlaczego?
Bo jest bez sensu.
Wydaje mi się, że to niczego z sobą nie niesie. W 80% przypadków nie skłoni nas do dłuższej rozmowy, bo zazwyczaj nie obchodzi nas co u tej drugiej osoby słychać bo wiemy, że nie usłyszymy prawdy. To co nas najbardziej interesuje wynika zazwyczaj z dłuższej pogawędki, albo ta druga osoba zwyczajnie nie chce się tym z nami dzielić. Więc czy nie można choć trochę tego ułatwić i zapytać o coś więcej?
Dokładając kilka wyrazów typu "Jak tam wakacje?" albo "Jak tam studia?" sprawiamy że konwersacja nie jest już tak sztuczna i wymuszona.
Zresztą nasza mechaniczna odpowiedź "dobrze" też jest bez sensu.
Nie lubię takich rozmów, bo wprowadzają u mnie dysonans. Czuję się po nich niezręcznie zdając sobie sprawę, że w zasadzie ludzie są dla mnie po prostu uprzejmi. Nie wiem dlaczego mam akurat tak z tym krótkim i niewinnym pytaniem, ale jego niewinność uświadamia mi jak bardzo skupieni jesteśmy na sobie, a nie na innych.
Nie chcę by wyszło, że się czegoś czepiam. W zasadzie chodzi mi o niedorzeczność tego zwrotu. Polskie "Jak tam?" mimo wszystko różni się od angielskiego "How are you?" ,na które też w idiotyczny sposób, nawet gdy tak nie jest, musimy odpowiedzieć "Fine". Od naszego polskiego zwrotu wymagało się czegoś więcej, albo się wymaga, a zostało zbanalizowane, tak jak nasze relacje. Często ograniczone do internetu czy telefonów, wzbogacone o nieczęste spotkania face to face, uległy zbanalizowaniu. Przykre ale prawdziwe.
A najgorsze jest to, że każdy kto to przeczyta, pewnie będzie właśnie tak rozpoczynał każdą rozmowę ze mną... Przygotujcie się, że nie dostaniecie niczego poza standardowym "dobrze". Znieczuliłam się na społeczeństwo i nie łamię konwenansów.
Oj Kama;*
OdpowiedzUsuńTroche Cie rozumiem, choć Twój problem jest mi raczej obcy. Ale to pewnie wynika z tego, że jestem skończoną egoistka i to, że jestem skupiona na samej sobie wcale mi nie przeszkadza. Aczkolwiek nawet jak na moje "znieczylenie społeczne", to i tak uważam, że nie jestem taka znowu zła, bo jak już mi na kimś zależy i z kimś sie dobrze dogaduję, to wiesz jak to jest: masz potrzebę kontaktu i "głębszych" rozmów. Więc je prowadzisz.
Dużo masz racji. I ja tam uważam, że czepiać się możesz ;-) I możesz sie ze mnie uśmiać, ale ten post momentalnie skojarzył mi sie z moim wstępnym egzaminem na chujot, gdzie miałam streścić tekst o roli "small talk" :D Może też dlatego jest bardziej łagoda w stosunku do tych bezsensownych uprzejmości... bo koniec końców to one nie takie całkiem bez sensu są.
Ale z drugiej strony chyba doskonale rozumiem twoją... hm... tęsknotę za tym prawdziwym kontaktem. Takim szczerym i niewymuszonym, którego teraz z świecą szukać. Ludzie są coraz gorsi w komunikacji. Widze to nawet po głupich wymianach maili... ludzie nie rozumieją lub nie chcą rozumieć. Są nieuwazni i nie potrafią płynnie formułować własnych myśli. Przerażające, ale ten analfabetyzm funkcjonalny jeszcze nie wszystkich ogarnął, wiec póki co staram sie skupić na tej niezainfekowanej grupie :)
Buziaki;*
Oh Lord, ale literówek. Sorry. Tak to jest, jak mi się nie chce proofreadingować. I jak się spieszę.
UsuńAnyway, nie chrzań o zaniku umiejętności pisarskich, bo przecież widzę, że piszesz i nic tu nie zanika ;) Ćiwczenia czyni mistrza. A pasja szczęśliwego człowieka :D