Moja recenzja serialu dostępna jest również w formie podcastu (na większości platform podcastowych i youtube na profilu Fishtalking). Poniższy tekst to w dużej mierze transkrypcja tego podcastu uzupełniona o spoilery (zapisane na biało, więc musicie sobie zaznaczyć tekst by je przeczytać).
W piątek 23 kwietnia na Netflix premierę miał serial Shadow & Bone (po polsku Cień i Kość ale pozwólcie, że będę używała angielskiej nazwy). Ci z Was, którzy obserwują mnie na Instagramie, słuchają podcastu wiedzą, że bardzo na ten serial czekałam. Gdy tylko w piątek wróciłam z pracy zabrałam się do oglądania i wszystkie odcinki obejrzałam na raz.
Zanim przejdę do omawiania serialu kilka słów o czym on jest. Cień i Kość to pierwszy tom serii książek Leigh Bardugo a konkretnie Trylogii Grisha opowiadającej losy Aliny Starkov - sieroty, która odkrywa, że posiada potężną moc. Żyje w świecie w ktorym część ludzi posiada pewne niezwykłe moce... umiejętności, które opierają cię na wykorzystaniu otaczającej nas materii. W momencie gdy jej życiu zagraża niebezpieczeństwo jej moce się ujawniają, a Aliną zaczynają się wszyscy interesować łącznie z potężnym generałem... Recenzję książki możecie przeczytać tu.
Serial oparty jest jednak na dwóch seriach książek Bardugo. Drugą jest duologia Szóstka wron której akcja toczy się w tzw. uniwersum Gricha, około dwa lata po zakończeniu akcji trzeciego tomu trylogii. Jest to historia sześciu bohaterów - złodziei, przestępców, kanciarzy... morderców, którzy dostają zlecenie wydostania pewnej osoby z więzienia.
Właśnie fakt, że między jedną a drugą serią mamy odstęp czasowy sprawiło, że zastanawiałam się jak twórcy to rozegrają, ponieważ ze zwiastunów wygląda to tak jakby akcja rozgrywała się w jednym czasie. Jednak (spoiler) twórcy sobie z tym poradzili.
Akcja serialu rozgrywa się w czasie 1 tomu i skupia się głównie na losach Aliny, wszystko dotyczące Wron (Kaza, Inaj, Jaspera ... oraz Niny i Mathiasa) dzieje się przed ich książką, możemy więc uznać to za prequel i jeżeli chodzi o naszą główną trójkę Kaza i spółkę, są to rzeczy, które w książce nie miały miejsca.
Przede wszystkim jestem pod wrażeniem aspektu wizualnego serialu. Wiadomo, że wiele scen było efektem... efektów specjalnych, ale zarówno one jak i efekt wizualne stoją tu na bardzo wysokim poziomie, a musimy pamiętać, że to jednak serial. Akcja serialu rozgrywa się w świecie który ma przypominać carską Rosję i to widać tu na każdym kroku: w strojach, w scenografii, w otoczeniu. Budynki, przyroda wyglądają rewelacyjnie. Z tego co zdążyłam się zorientować, wiele scen nagrywano w Europie i bardzo się cieszę, że postawiono na w miarę... autentyczność.
Kostiumy są rewelacyjne, dopieszczone i oddające idealnie charakter bohaterów.
Przywiązano dużą wagę do szczegółów. Aktorka grająca Alinę posiada bliznę na czole, dlatego młoda aktorka grająca Alinę w dzieciństwie ma widoczne zadrapanie w tym samym miejscu. W przypadku Wron, które jeszcze nie stanowią tak wyrazistego planu, za pomocą tych małych detali kształtuje się bohaterów. Taki szczegół, można się wydawać, jak rękawiczki Kaza na które kilka razy zwracana jest nasza uwaga będzie dość istotny później. Albo napisy na nożach Inej.
Dla osób, które czytały książki, będzie to dowód na to, że twórcy naprawdę chcą oddać książce... honor.
Tak więc wizualnie serial bardzo mi się spodobał, pomówmy jednak o castingu.
To, że może być dobrze wiedziałam już gdy go ogłaszano ale jednak zobaczyć aktorów w akcji to co innego. W przypadku tak popularnych książek nie chciałabym być w roli dyrektora castingu i mierzyć się z latami wyobrażeń fanów.
Alina grana przez Jessie MeiLu w ksiażce wygląda trochę inaczej, jednak tu twórcy w porozumieniu z autorką zdecydowali się zatrudnić aktorkę o azjatyckich korzeniach by Alina jeszcze bardziej wyróżniała się w otoczeniu. Z Aliny zrobiono w połowie Shu - obcokrajowca z wrogiego kraju. Aktorka też potrafiła połączyć taką normalność Aliny z jej niesamowitymi możliwościami. Chociaż teraz, pisząc to po tygodniu od pierwszego oglądania i już po drugim obejrzeniu całości, muszę przyznać, że Alina nadal nie jest moją ulubioną postacią.
Archie Renaux grający Mala sprawił, że od początku go polubiłam. Coś co powtarza się w wypowiedziach tych co czytali książki - raczej Mal nie jest ulubionym bohaterem. Twórcy sprawili coś niesamowitego, sprawili, że mu kibicujemy. Archie na pewno też dużo pomógł. Relacja Mala i Aliny była też dużo bardziej prawdziwa i ... emocjonująca. Postacie drugoplanowe z Trylogii Grisha: Genia, Zoya, David dobrani super, ale więcej o nich w spoilerach.
No i Ben Barnes... Ben Barnes! W roli Darklinga jest idealny. I pozwólcie, ze będę go nazywać Darklingiem, nie rozumiem wodoru by był Generałem Kiriganem, nie podoba mi się polska nazwa Zmrocz i na pewno nie będę go nazywać Aleksandrem. Ben idealnie odzwierciedla mroczność ale też taki dziwny urok tej postaci. Nic dziwnego, że z taka łatwością zaskarbia sobie serca fanów. Tak w przypadku Darklinga być powinno. Ma on nas oczarować i to robi doskonale. Co ciekawe, przez lata w tzw. fan castach to Ben był ulubionym kandydatem do tej roli. No i chyba pomaga też fakt, że wiele młodzieńczych serc skradł już w roli Księcia Kaspiana.
Dla mnie osobiście jednak najważniejsze były Wrony. Szóstka wron dużo bardziej podobała mi się niż Trylogia Grisha. Chociaż tu mają niewielką rolę, aktorzy grający Ninę i Matthiasa wydaje się spełniają swoją rolę bardzo dobrze. Z każdą sceną zyskują.
Główna trójka momentami kradnie show, i przyznam, że gdy oglądałam serial po raz drugi to na nich skupiła się moja uwaga. Wątek Wron po prostu jest dla mnie dużo ciekawszy. Jasper! Jeśli ktoś go nie pokochał chyba nie ma serca. Kit Young czuje tę postać każdym nerwem. Oddał tę postać rewelacyjnie. Jest zabawny, zawadiacki, czarujący. Świetnie odzwierciedla oddanie Kazowi i przyjaźń z Inej.
Amita Suan jako Inej jest moją Inej. Kocham tę postać i Amita oddaje ją tak jak po prostu mi się marzyło. Nie mam nic więcej do powiedzenia. Jest cudowna i mam nadzieję, że wszyscy ją pokochają.
No i Kaz. Jeśli u was Darkling wywołał szybsze bicie serca to dla mnie od początku Kaz był dużo ważniejszy. I w serialu było podobnie. Zdaję sobie sprawę, że w serialu nie był tak widoczny, nawet wśród Wron, jego potencjał, wierzcie mi, został tylko muśnięty. Po drugim obejrzeniu jednak jestem przekonana, że Kaz dostanie dokładnie to na co zasługuje. Freddy Carter pokaże nam tak jak należy. Kaz jest tajemniczy, przebiegły i niezwykle inteligentny, ale to jeszcze nie jest Kaz z Szóstki Wron. Najlepsze nadciąga. I dodatkowo, często czytając zapominałam, że Kaz i Wrony nie mają jeszcze 18 lat, aktorzy potrafili to jednak oddać, takie młodzieńcze szaleństwo i jestem za to bardzo wdzięczna.
I na koniec (części bezspoilerowej) akcja. Już oryginalne źródło miało ją dobrze przemyślaną. Bardugo nie tylko potrafiła stworzyć ciekawych bohaterów ale angażującą akcję. I o ile w przypadku książek to Szóstka wron bardziej mi się podobała, to w przypadku serialu twórcy musieli połączyć obie historie, a dodatkowo przełożyć punkt widzenia Aliny na szerszą skalę. Dodali elementy których tylko wzmagały nasze emocjonalne postrzeganie świata. Świetnie udało im się wprowadzić wątek Wron, który trochę rozbijał atmosferę, dodawał świeżości i uatrakcyjniał akcję. Mamy dość typową historię fantasy połączoną bardzo spójnie z wątkiem napadu. Różni się sposób przedstawienia wątków, ale wychodzi to bardzo spójnie i naturalnie.
Dużą zaletą zarówno serialu jak i książek było to, że nie jest to typowa opowieść YA. Ma coś świeżego, ma coś innego i nie dziwię się, że wielu osobom się podoba. Cieszę się, może to oznacza że dostaniemy 2 sezon (w tym momencie nie został na 100% potwierdzony, ale to kwestia czasu).
Co przyniesie 2 sezon? Jeżeli nadal będą opierać się na książce to obiecuję, że będzie lepiej. Jak będzie więcej Wron to musi być lepiej.
Dobra, czas więc na spoilery. Spoilery co do serialu, ale również książek. Zaznaczcie tekst, ale czytajcie na własne ryzyko.
Zacznijmy od wątku Aliny i Mala. Podoba mi się, że dużo bardziej skupili się na ich relacji, na tym jacy byli jako dzieci. W książce mało kto lubił Mala bo był on bardziej obojętny. Myśląc o zakończeniu książki, serial prawdopodobnie dużo lepiej to rozegra i dużo łatwiej będzie mi zaakceptować takie zakończenie.
Bardzo podobało mi się wprowadzenie Wron. Jasper jest tu świetnie ukazany, jego umiejętności, od razu czuć, że jest w tym coś więcej niż talent do strzelania. Podoba mi się, że juz teraz powoli pokazują relację Inej i Kaza.
Inej nadal posiada tatuaż z Menażerii więc przed nią jeszcze daleka droga, tak samo Kaz który dał się pobić ludziom Peeki, jeszcze daleka droga przed nim. Ale znów dał sobie radę z Grishami więc to też aluzja do przeszłości Kaza. Jak pyta Peeke czy kiedyś mieli do czynienia. To dla mnie znak, że dojdzie do ekranizacji wydarzeń z Szóstki wron.
Jeżeli ktoś nie czytał książek może nie od razu zauważyć jak Kaz jest inteligętny. Poza tym scena z Darklingiem była czymś o czym nie marzyłam, nie wiedziałam, że potrzebuję, ale potrzebowałam.
I cieszę się, że nie zrezygnowano z pobożności Inej.
Zoye sobie troszkę inaczej wyobrażałam, ale skoro jej początkowo nie lubiłam aktorka spełniła swoje zadanie. Genia natomiast jest cudowna, a jej interakcja z Davidem była bardzo urocza. David jest doskonały. Totalnie widzę jak będzie walczył o dzienniki Morozowa w 3 części (czy którymkolwiek sezonie).
Nie spodziewałam się, że przed spotkaniem z Matthiasem spotkamy Ninę i że byłą szansa, że wcześniej spotka Wrony. Jeżeli chodzi o dobór aktorki, ja Ninę tak właśnie widziałam, chociaż troszkę bardziej przebojową. To jednak nastąpi i w aktorce widzę, że to coś ma. I jej relacja z Matthiasem jest też piekielnie urocza. Mam nadzieję, że aktor zapuści włosy.
Bardzo nie podobał mi się fakt, że już w 3 odcinku Darkling kazał mówić do siebie "Aleksander" i Alina nazywa go tak ot tak po prostu. To był ważny element 3 tomu. Darkling miał mieć wiele imion ale to prawdziwe było tajemnicą. To go za bardzo uczłowieczyło jak na mój gust. Tak samo scena z początku 7 odcinka. Tak jakby fakt, że on po prostu łaknął władzy nie był wystarczający. Ewidentnie chcę byśmy dłużej mieli wątpliwości kogo Alina powinna wybrać. Tylko jak pojawi się Nikolaj może się robić ciasno.
Fajnie, że dają aluzję, że Mal nie miał testu. Ktoś kto nie czytał książki tego od razu nie zauważy, ale później będzie miało to duży sens.
Podoba mi się też jak za drugim razem zauważyłam więcej detali, jak to gdy spojrzenia Kaza od dłuższego czasu sugerowały zdradę Konduktora. Albo jego reakcja na zranioną Inej, nie tylko się o nią martwi, ale też wie, że jej nie może pomóc bo jej nie dotknie.
I na koniec Milo - Koza. Absolutnie najbardziej potrzebny z niepotrzebnych elementów. Taki uroczy przerywnik na rozbicie atmosfery. Nie sądziłam, że Wrony mogą spełniać rolę rozluźniacza, ale to właśnie robią i bez nich ten serial byłby zbyt typowy.
Jestem bardzo zadowolona i z niecierpliwością czekam na więcej. O ile to w jaką stronę pójdą losy Aliny jest raczej pewne, zastanawia mnie czy w przypadku Wron przeskoczą do przodu. Bo chciałabym by książki, które raczej w opinii większości są lepsze od trylogii, zostały zekranizowane. Więc albo niech przeskoczą, albo przynajmniej trochę przesuną wątki w czasie, w 2 sezonie mogliby już uwolnić Mtthiasa i poznać Wylana, a misja w więzieniu mogłaby być w 3 sezonie. Szkoda tylko, że będziemy pewnie musieli czekać rok...
I dla wszystkich fanów serialu krótki film:
Świetny blog! Powodzenia w dalszym pisaniu. Miłego dnia :)
OdpowiedzUsuń