Przeczytanie tej książki, a raczej sięgnięcie po nią zajęło mi sporo czasu. Żyje sobie gdzieś w tej mojej czytelniczej comfort zone i każda wycieczka poza te kręgi jest dla nie dość trudna. Chcę jednak tam wkraczać, nie być zamkniętym na nowości literackim snobem. Ignorantem. Książka Rachel Reiland z pewnością jest daleka od tego po co normalnie sięgam, ale jakież to ciekawe doświadczenie!
Pograniczne zaburzenie osobowości. "Co to, do diabła, takiego?" - wściekała się Rachel Reiland, kiedy znalazła tę nazwę w papierach, które dostała, opuszczając szpital psychiatryczny. Miała wtedy dwadzieścia dziewięć lat, męża, dwoje dzieci i pracował jako księgowa. Wkrótce okazało się, że ta diagnoza pomogła wyjaśnić jej wcześniejsze niekonwencjonalne zachowania, takie jak wybuchy gniewu, próby manipulowania innymi, myśli samobójcze, a także używanie narkotyków, anoreksję i częste zmiany partnerów seksualnych.
Rachel Reiland z zaskakującą szczerością opowiada, co oznacza i jak wygląda "od środka" choroba psychiczna. Pokazuje, jakie ona miała szczęście, zostając pacjentką znakomitego psychoterapeuty. Jest to niezwykle poruszająca, ale jednocześnie przynosząca nadzieję historia - Rachel dzięki intensywnej terapii i wsparciu najbliższych zdołała pokonać tę bardzo poważną chorobę.
Czytałam sporo, w większości YA, książek o zaburzeniach psychicznych. Na studiach miałam sporo filozofii, Freuda, psychologii. Zawsze mnie to ciekawiło. Złożoność ludzkiej natury, funkcjonowanie ludzkiego umysłu. Nigdy nie czytałam jednak książki takiej jak ta.
Uratuj mnie to sfabularyzowana autobiografia człowieka, który cierpi na poważną jak się okazuje chorobę. To relacja z pierwszej ręki ale wyjątkowo rzetelna, naukowa. Czytając ją ma się wrażenie jakby się czytało książkę naukową o zaburzeniach osobowości a jednocześnie fikcję której bohaterka właśnie te zaburzenia posiada. Bardzo łatwo można było przekroczyć którąś z granic ale na szczęście tak się nie stało. Dzięki temu książkę czyta się jak powieść obyczajową, a równocześnie można pozyskać wiele informacji na temat zaburzeń, myśli, przykładów rodem z książek specjalistycznych.
Opowieść Rachel jest przerażająca. Nie dlatego, że dzieją się przerażające rzeczy, a dlatego, że czytając uświadamiasz sobie do czego zdolny jest ludzki mózg. Jak wydarzenia twojego życia wpływają na to kim jesteś. Jak złożonym gatunkiem jest człowiek. Nie raz wzdrygałam się na myśl o tym, że tak naprawdę nie wiele trzeba by zniszczyć człowieka nawet nie zdając sobie z tego sprawy.
Sama Rachel jest irytującą, zdziecinniałą, rozhisteryzowaną kobietą przed trzydziestką. Patrząc na nią w oderwaniu od całej psychologicznej podwaliny, można śmiało stwierdzić, że gromadzi w sobie wszystkie cechy koszmarnego bohatera literackiego. I to jest fascynujące, ponieważ to właśnie te cechy wpływają na to kim jest Rachel. Wielokrotnie myślałam "jak ja mam jej dość" i zaraz uświadamiałam sobie, że tu własnie o to chodzi. To dlatego Rachel trafiła na terapię. Złożoność tej postaci, takie dwubiegunowe zachowania, częste zmiany nastroju powodują, że dość dobrze jesteśmy w stanie sobie wyobrazić kim jest Rachel i jakie miała życie. Jest koszmarnym człowiekiem, ale jak będziecie mieli okazję odkryć czytając książkę, wszystko ma swoją przyczynę.
Uratuj mnie jest zapisem terapii. Jak oczywiście zostajemy poinformowani na początku, książka nie może zastąpić porady psychologicznej i psychiatrycznej. Nie może być dla nikogo sposobem życia i nie może zastąpić kontaktu ze specjalistą. Mimo to, gdy słuchamy doktora Padgetta nie możemy uciec od próby analizy samych siebie. Tak jak wspominałam wcześniej, książka ma dużo w sobie z literatury popularnonaukowej. Przytaczane są eksperymenty, specjalistyczne definicje i sposoby postępowania z pacjentami. Dla mnie był to jeden z największych plusów powieści, ponieważ dodaje jej to dodatkowych walorów.
Nie jest to łatwa lektura. Wymaga zaangażowania i skupienia. Porusza tematy trudne. Dotyka wielu kwestii z którymi nie wszyscy czytelnicy mogą czuć się komfortowo. Właściwie poruszony jest tu każdy temat tabu. Życie Rachel nie było usłane różami, życie nikogo z zaburzeniami psychicznymi nie jest kolorowe. Myślę, że właśnie dzięki temu, że nic nam nie jest oszczędzone, jest to wyjątkowa książka.
Jeżeli zdecydujecie się na sięgnięcie po nią, przygotujcie się na wyprawę wgłąb ludzkiej psychiki. Na momenty, które trudno będzie wam zaakceptować. Nastawcie się, że nie będzie to lekka i przyjemna opowieść. To wymagająca ale fascynująca podróż wgłąb ludzkiej psychiki. Pokazująca jak bardzo nasze dzieciństwo wpływa na to kim będziemy jak dorośniemy. Jak istotne są wszystkie strony naszej osobowości. I na koniec, jest to książka o chorobie, ale przede wszystkim o okropnie trudnej walce z nią. Pokazująca, że nic w życiu nie przychodzi łatwo i nawet jeżeli wydaje się, że jest lepiej, to by być tego w pełni pewnym musi minąć trochę czasu. Przecież choroba też nie wykształtowała się z dnia na dzień.
I właśnie w tym momencie uświadomiłam sobie jak naiwne są wszystkie te inne powieści poruszające problem chorób psychicznych. Tam wszystko można od razu wyleczyć za pomocą nowej miłości, poezji, zmiany otoczenia. Życie nie jest takie proste.
Książka może być ciekawa, okładka bardzo zachęca, chociaż nie powinno się oceniać książek po okładce *ciii* Wejście do psychiki? Coś dla mnie, marzy mi się praca psychologia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam // ksiazkiwpiekle.blogspot.com
Interesująca, choć na pewno nie łatwa, bo czy można w pełni wczuć się w uczucia obcej osoby? Ale myślę, że warta przeczytania. Dziękuję za recenzję, już sobie zanotowałam. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń