To będzie recenzja mieszanych uczuć i skrajnych emocji.
Eleonore zna doskonale te wszystkie wyzwiska. Stara się puszczać je mimo uszu... a raczej stara się nie okazywać, że robią na niej wrażenie. Bo tak naprawdę wolałaby po prostu zniknąć.
Podczas gdy Eleonore ćwiczy stawanie się niewidzialną dla otoczenia, podstępem w jej łaski usiłuje wkraść się Jason, nowy uczeń jej szkoły. Chłopak pokazuje przy tym wszystkie swoje twarze - od tandetnego flirciarza, przez mistrza ironii, aż po oblicze, które robi na Elie największe wrażenie. Okazuje się, że pod maską zawadiaki i podrywacza Jason skrywa też niezwykłą umiejętność bycia... przyjacielem. A właśnie za tym Elie najbardziej tęskni: za przyjacielem, który odszedł, zostawiając ją samą sobie w najgorszym możliwym momencie, gdy pewnego popołudnia jej życie roztrzaskało się w drobny mak. Ale czy nowa, szalona znajomość na pewno wróży coś dobrego? Gdy Eleonore nie potrafi już zapanować nad mętlikiem w głowie, przeszłość ponownie daje o sobie znać, a sprawy zaczynają toczyć się w niespodziewany sposób.
Nie wiem czego oczekiwałam od tej książki, nie pamiętam z jakim nastawieniem ja zaczynałam. Pewna jestem, że byłam pozytywnie zaskoczona jak normalna i przyziemna była.
Eleonore, bo to ona zaczyna narrację, jest zwykłą, aż do bólu przeciętną dziewczyną. Jest tak skryta i odizolowana, że staje się łatwym celem dla szkolnych stręczycieli. Wewnątrz, Eleonore wie czego chce, jest rozsądna, jest dobra, tylko tego nie okazuje. Jest przez to idealnym klasowym wyrzutkiem. Do momentu pojawienia się przystojnego Jasona, bo gdy ten zaczyna się nią interesować, nawet Eleonore jest trudno pozostać w ukryciu.
Podoba mi się narracja Eleonore, jej opowieść jest ciekawa. Nie odczuwam tu zgrzytów, uważam, że jest to dziewczyna jakich wiele, których nikt nie zauważa, a która ma wiele do okazania. Jej części były fajne, dobrze napisane i interesujące.
Ale to na poziomie narracyjnym miałam największy zgrzyt. W pewnym momencie pojawia się bowiem głos Jasona, i dopóki się on nie odezwał wszystko było ok. Gdy jednak autorka wprowadza narrację z punktu widzenia Jasona, książka nabiera takiego obrazu jakiego nigdy nie lubię oglądać w literaturze młodzieżowej. Jason jest momentami głupi i to nie chodzi o inteligencję. Momentami jest to nie smaczne, traktuje Eleonore (nawet jeśli w myślach) przedmiotowo. Mnie odrzucał i w ogóle nie mogłam zapałać do niego sympatią. Czułam jakby na siłę tworzono z niego takiego dwuznacznego bohatera. Po prostu nie mogłam go polubić, odrzucały mnie jego momenty i najchętniej bym je pominęła. I to nie wina tego, że autorka pisała z perspektywy chłopaka. Gdy inni zabierali głos było ok. Po prostu Jason nie wyszedł.
Poza tym książka jest naprawdę niezła, Jason trochę zaburzał mi dynamikę akcji, ale ciekawość Eleonor zwyciężała. Autorka bardzo długo ukrywa przyczyny zachowania dziewczyny. Dozuje nam informacje i w zasadzie dostarcza je we właściwych momentach. Nie stroni od opisów rodziny, dla Eleonor rodzina jest bardzo ważna i dobrze to można wyczuć.
Jest to historia wielopłaszczyznowa emocjonalnie. Na wielu etapach trudna. Tym najbłahszym zdaje się tu być Jason. Bo poza jego zainteresowaniem Eleonore, właściwie każdy aspekt powieści jest ciekawie problematyczny. Najpierw, dość niestety realnie opisane gnębienie przez rówieśników. Godzenie się ze stratą nie tylko rodzica ale i przyjaciół, albo próba radzenia sobie z tym. Nieśmiałość, niepewność, nieprzystosowanie. Książka opisuje wiele trudnych momentów, z którymi boryka się wielu ludzi. Oczywiście tu są one skumulowane w jednej osobie, ale przez to może bardziej wymowne.
Moja trudna ocena tej książki wiąże się właśnie z tym, że chyba wolałabym wszystko oglądać z perspektywy głównej bohaterki. Jak pisałam wyżej części Jasona psuły mi trochę odbiór. Wybijały mnie z rytmu i do końca nie mogę powiedzieć jakie mam zdanie o samym bohaterze. Książka jest jak taki tor roller coasteru. Raz wysoko, raz nisko. Dla samej jednak Eleonore i jej historii warto się tej powieści przyjrzeć. Już dawno nie miałam tak bym jedne elementy tak bardzo w powieści lubiła a drugich najchętniej bym się pozbyła.
Czytając jedna z okładki, szeroko otwieram oczy widząc informację, że to debiut i to tak młodej osoby. Morant miała 17 at gdy zamieściła ten tekst na Wattpad. I jak na tak młodą osobę wyszło jej to całkiem dobrze. Tak więc, jest nadzieja, że pójdzie bardziej w kierunku Eleonore niż Jasona. Chętnie sprawdzę co jeszcze ma do zaoferowania.
Za książkę dziękuję:
Przypominam jeszcze o Mrocznym Readathonie!
info tu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz