czwartek, 15 marca 2018

"Jej wysokość P." Joanne Macgregor

Dziś premiera pierwszej młodzieżowej powieści od Wydawnictwa Kobiecego/Young, której patronować mogłaby Lady GaGa i jej piosenka "Born This Way"


Siedemnastoletnia Peyton jest naprawdę wysoką nastolatką. Dziewczyna ma 180 cm wzrostu, co uniemożliwia jej skuteczne wtopienie się w tłum i sprawia, że jest ciągle obiektem docinek i kpin. Codzienne życie utrudnia też wielki rodzinny sekret, który pogrzebał jej szanse na normalne dorastanie.

Zdeterminowana, aby zmienić swoje życie, decyduje się na przyjęcie zakładu. Jeżeli pójdzie na trzy randki i bal maturalny z kimś wyższym od siebie, wygra 800$, dzięki którym wyrwie się ze swojego koszmaru. Problem jej dość spory, bo na liście kandydatów znajduje się tylko pięć nazwisk, a chłopak, który wpadł jej w oko, umawia się z dziewczyną dużo niższą od Peyton…

Chyba każdy z nas miał/ma jakiś problem ze swoim wyglądem, czegoś w sobie nie lubi. Nie wieżę, że nie. Całe życie Peyton obraca się w okół jej wzrostu. Ma 180cm, jest najwyższą dziewczyną w szkole i od zawsze musiała znosić komentarze na ten temat. Znosić, ale nie do końca sobie z tym radzić. Nawet mnie trochę to irytowało, bo Peyton jest niezwykle przewrażliwiona na tym punkcie. W zasadzie tylko o tym mówi i myśli i wszystkie niepowodzenia i problemy tym uzasadnia. Przez to początkowo trudno było mi ją zrozumieć i polubić, ale z drugiej strony trudno jest mi się z nią utożsamić z moim 1,63m. 

Zakład w który się wmieszała od początku pachnie kataklizmem, ale nawet zabawnie i ciekawie było patrzeć jak próbuje się z niego wywiązać. Podobało mi się z jaka determinacja i skrępowanym ale jednak luzem do tego podchodziła. Jest dumna. Podeszła do zakładu zdeterminowana i wszystko byłoby dobrze gdyby nie to, że po drodze się zakochała. I mimo, że brzmi to bardzo przewidywalne i banalnie to nie jest to do końca minus. Wręcz przeciwnie, czasem taka pozornie prosta historia jest dobra. 

Rozterki miłosne Peyton to tylko jeden z wielu elementów powieści. Kolejny to już wspomniany wzrost i proces samoakceptacji. Tak naprawdę determinuje to wszystkie poczynania i zachowanie Peyton. I owszem dla mnie było to czasem przesadne, ale sama mam proces akceptacji za sobą i zapominam jak to było ja miałam 17 lat. W tym wieku chyba wszyscy czujemy się trochę niepewnie, szczególnie jeśli wszyscy traktują cię trochę jak dziwadło. Peyton wszyscy napotkani ludzie zwracają uwagę na to jaka jest wysoka i takie niewinne komentarze czasem są bardzo irytujące, zwłaszcza jeśli  słyszy się je całe życie (nie ważne czy jesteś niski, wysoki czy chudy, ludzie nie mają skrupułów tego komentować. Nikt ci wprost nie powie, że jesteś grudy, ale to, że jesteś chudy, wysoki lub niski jakoś każdy chce ci przypomnieć. Sama nadal się z tym borykam. "O schudłaś" "Ale jesteś chuda" ... jakbym tego nie wiedziała). Tak więc Peyton może się nad sob trochę użalać. Na przestrzeni kilku miesięcy gdy toczy się akcja, bohaterka przechodzi przemianę i to jest najważniejsze, jest sensem książki. To, że po pierwsze powinniśmy zaakceptować to jak wyglądamy bo takimi się urodziliśmy i tego nie zmienimy, polubić siebie i przestać przejmować się tym co myślą inni.
I jak się okazuje Peyton nie jest odosobniona, inni bohaterowie też muszą przejść proces akceptacji, każdy na swój indywidualny sposób. I od tego chyba jest liceum. 

Tych dla których ta recenzja na razie kojarzy się z każdą inną młodzieżówką o problemach nastolatków, zainteresować powinien wątek rodziny i relacji Peyton z rodzicami, szczególnie mamą. Autorka dość ciekawie porusza ten motyw i pewnie wielu z was domyśli się, o co może chodzić, ale i tak zaskakujące mogą być tego przyczyny. Nie zdradzę jednak szczegółów, to sami musicie poznać. Macgregor bardzo dobrze wprowadza relacje między matką i córką, trudne, często bolesne i bardzo skomplikowane, porusza bardzo ciekawy wątek pewnych zaburzeń, z którymi w książkach jeszcze nie miałam do czynienia. Jest to też bardzo ważny element który buduje charakter Peyton.

Początkowo trudno było mi się wciągnąć, ale gdy zaczęłam lepiej rozumieć Peyton polubiłam i ją i jej historię.
Książkę czyta się bardzo dobrze, napisana jest w bardzo dobrym stylu. Jest zabawna z nienachalnym humorem, dokładnie takim jaki mi odpowiada. Wiele odniesień do popkultury wprowadzonych bardzo naturalnie. Warta akcja, ale nie pośpieszona. Właściwie wszystko jest tu na swoim miejscu. Bohaterowie zachowują się adekwatnie do wieku, są różnorodni i ciekawi.  
Może zakończenie jest dość typowe, ale własnie tego w tym momencie oczekujemy. Czy zawsze musimy być czymś zaskoczeni?

Nie jest to odkrywcza książka, momentami, szczególnie na początku, mogła męczyć (szczególnie osoby, którym trudniej utożsamić się z bohaterką), ale koniec końców to bardzo przyjemna lektura.  Ma niemal wszystko co powieść YA mieć powinna. Ma ciekawych i skomplikowanych bohaterów (prostych na swój sposób), ładnych bohaterów, ma problemy z dorastaniem, akceptacją i rodzicami. Ma humor i dobry styl.

Książka której myślę, że powinno dać się szanse bo chociaż wszyscy się od siebie różnimy, tak naprawdę jesteśmy bardzo do siebie podobni. 



Za egzemplarz dziękuję:

5 komentarzy:

  1. I znowu to piszę: muszę w końcu sięgnąć po tę książkę :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Podobała mi się ta książka, jedna z nieco mądrzejszych młodzieżówek :D

    Zabookowany świat Pauli

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapowiada się ciekawa lektura :) choć po młodzieżówki sięgam raczej rzadko, to czasem odrywam się od thrillerów :)

    OdpowiedzUsuń
  4. "Jej wysokość P." to historia pozornie prosta, którą jednak czysta się z największą przyjemnością. Poprawia humor, bawi niemal na każdej stronie, a przy okazji w bardzo dyskretny sposób porusza problem samoakceptacji. To książka, którą gorąco polecamy nie tylko młodszym czytelnikom. Świetna recenzja! :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia