"Każda biblioteka mieści w sobie wszechświat..." powiedział Mathias Énard a ja mam tę niesamowitą przyjemność, że jest to także moje miejsce pracy od pół roku. Już dawno miałam napisać ten post, ale dopiero teraz czuje że jest właściwy ku temu czas. Od tygodnia oficjalnie, po miesiącach stażu jestem "młodszym bibliotekarzem". Czym jest praca w bibliotece i czego przez te 6 miesięcy się nauczyłam - to wszystko w dzisiejszym wpisie.
Zanim zaczęłam prace w bibliotece moja wiedza na ten temat była bardzo stereotypowa. Wspaniałe miejsce, spokojna praca i masa czasu na czytanie. Już pierwszy tydzień uświadomił mi w jak wielkim byłam błędzie.
Owszem jest to wspaniałe miejsce pracy, szczególnie dla moli książkowych (śmieję się, że to tak jakby narkoman pracował w aptece), ale jest to też znacznie więcej niż cicha spokojna praca. Wręcz przeciwnie, to często harówka na wysokich obrotach, w których wypożyczanie książek to jakieś 20% definicji tego zawodu. Jeżeli śledzicie mnie na Instagramie (do czego serdecznie zachęcam) to z pewnością już mniej więcej wiecie jak to wygląda. A każdy kto zna mnie osobiście, wie jak mimo wielkiej sympatii do mojego, już w sumie nie tak nowego miejsca pracy, często jestem tak wykończona że nie wiem jak się nazywam.
Praca w bibliotece zaczynam o 10. Zwykle już wtedy ktoś czeka na otwarcie bo mimo lat rutyny trudno jest zapamiętać godziny otwarcia. W zasadzie nie mam z tym jednak problemu. Ludzie przychodzący do biblioteki sa dużo bardziej mili niż poza nią. Tak jakby to miejsce działało na nich kojąco. Trudno jest przewidzieć jak wielu czytelników pojawi się w danym dniu i kiedy przyjdą. Mogą się pojawić zaraz po otwarciu lub zaraz przed zamknięciem. Albo w środku dnia gdy desperacko potrzebujesz skorzystać z toalety. Taki urok biblioteki, że nie wyznaczamy godzin odwiedzin. Czasem drzwi się nie zamykają, czasem jest cicho jak na westernach i tylko kłębka brakuje który pchany wiatrem przemierzy korytarz. Ale jak mówiłam ludzie to nie wszystko i zazwyczaj gdy są, mecze się najmniej. Zresztą o nich pomówię jeszcze później.
Moja inicjatywa- napisy by zachęcić ludzi do wchodzenia między regały |
80% pracy bibliotekarza to jednak papiery i ksiazki i imprezy i wszystko to co na pierwszy rzut oka nie przychodzi nam do głowy gdy o bibliotece myślimy. Po pierwsze ksiazki, bo raczej to was najbardziej interesuje. Praca bibliotekarza to głównie książki z czego ich czytanie wbrew pozorom nie wchodzi w nasz rozkład pracy. W zasadzie odkąd pracuję, czytam chyba mniej. Książki dla bibliotekarza to zakupy, to numery, to pieniądze, to masa roboty o której nie miałam pojęcia.
Na szczęście nie muszę wiedzieć gdzie o czym jest każda książka (chociaż to nie oczywiste dla większości) ale powinnam chociaż wiedzieć jak ja znaleźć. Dzięki Bogu za system komputerowy chociaż w mojej bibliotece istnieje również stary tradycyjny katalog. Najwięcej roboty jest jednak gdy w bibliotece pojawiają się nowe książki. A ponieważ współczesne biblioteki maja sporo możliwości to i w większości nowe zakupy są dość częste i bardzo często zanim książki pojawią się na półkach, już zakupione są kolejne. Przyczyna takich opóźnień jest niewyobrażalna papierologia. Papierologia papierologii.
Nie zdawałam sobie sprawy jak długa jest droga książki z księgarni do czytelnika. Same zakupy nie sa łatwe bo w grę zazwyczaj wchodzą nie małe pieniądze. Myślałam że umiem kupować książki, ale podanie kilkuset tytułów na raz nie jest łatwe, zwłaszcza że ważna jest różnorodność. Później gdy te ksiazki do nas dotrą, trzeba sprawdzić czy wszystko się zgadza. Później wpisać je do inwentarza, nadać numer, obić pieczątkami, wypisać karty, opracować w systemie, oprawić i dopiero tak trafiają do czytelnika.
Karty robimy po staremu ale wszyscy lubią dźwięk maszyny do pisania |
Z każdym takim zakupem jest mnóstwo papierów i zamieszania by kasa się zgadzała. No i oczywiście samo opracowanie książki to długi proces. Średnio licząc, na jedna książkę schodzi godzina jak nie więcej. Ostatnio nasz zakup tylko do działu dla dorosłych to było prawie 90 książek. Wcześniejszy to ponad 700. Możecie policzyć.
Biblioteka to nie tylko ksiazki. W dzisiejszych czasach stanowi często centra kultury. Imprezy, wystawy, koncerty, spotkania autorskie, zajęcia dla dzieci i młodzieży. Dzieje się.
Absolutnie nie narzekam. Lubie to. Nawet bardzo. Zmęczenie to nieodzowny element każdej pracy, ale wiem jak ważna i chyba ceniona jest moja praca. Ile daje radości. Szczególnie gdy dumny 8 latek oddaje książkę która sam przeczytał.
Przez cały grudzień tworzymy łańcuch choinkowy |
Praca bibliotekarza jest jednak trochę niedoceniana. Ja jej nie doceniałam myśląc że to taka fajna ciepła posadka. Bibliotekarze są i czują się niedoceniani. Może trochę dla tego pisze ten post. Byście i wy spojrzeli na panie/panów w bibliotece inaczej. Nie jak na stare matrony miedzy zakurzonymi regalami ale ludzi, którzy naprawdę chcą Wam przybliżyć cały wszechświat. Bo mimo często godzin ciężkiej pracy, to właśnie książki i czytelnicy liczą się najbardziej. Te małe, krótkie rozmówki. Ta wymiana wrażeń na temat ostatnio przeczytanej książki. Dzięki nim poznajemy Was. Może trochę, oceniamy po tym co czytacie, ale zawsze każdy czytelnik ceniony jest tak samo mocno. Bo jednak biblioteka to magiczne miejsce. Miejsce w którym cały świat i jego historia jest na wyciągnięcie ręki. Tylko trzeba przekroczyć jej próg.
Z tym niestety różnie bywa. Jako bibliotekarze podświadomie oceniamy poziom oczytania społeczeństwa po ilości zapisanych do biblioteki czytelników. Trochę z tym walczę, sama nie byłam do niej zapisana przez ostatnie 2/3 lata a w tym czasie przeczytałam więcej książek niż kiedykolwiek wcześniej. Jednak te sześć miesięcy utwierdziło mnie w przekonaniu, że nawet jeżeli posiadasz setki książek w domu, warto pójść do biblioteki, chociażby po to by znaleźć coś czego nigdy nawet nie szukaliście.
Bardzo podoba mi się to co kiedyś powiedział Umberto Eco: "Rzeczywiście, często się zdarza, że idzie się do biblioteki, bo chce się książki o znanym tytule, ale główną funkcją biblioteki, a przynajmniej funkcją biblioteki w moim domu i w domach wszystkich znajomych, jakich możemy odwiedzać, jest odkrywanie książek, których istnienia się nie podejrzewało, a które, jak się okazuje, są dla nas niezwykle ważne" Sama już pierwszego dnia odkryłam zapomniane książki, które od razu przypadły mi do gustu. Co z tego, że mogę mieć wszystkie książki świata, skoro o niektórych nawet nie mam pojęcia.
No i właśnie ludzie. Biblioteki przyciągają nadal najróżniejsze osoby. Dzieci, które miały przeczytane już wszystkie bajeczki z domowych biblioteczek, młodzież które przychodzi tylko po lekturę, której i tak nie zamierza przeczytać, nastolatki, które być może zakochają się w błyszczącym wampirze, młode matki, które między karmieniem a zmianą pieluchy swoich maleństw wreszcie znajdują zasłużony czas tylko dla siebie. Mężczyźni, którzy lubują się tylko w Kingu, lub tacy, którzy szukają czegoś dla swoich małżonek. Starsze panie, które ze względu na wiek posiłkują się wózeczkiem by do niego zapakować książki na cały miesiąc. Są też tacy co regularnie przychodzą by wypożyczać czasopisma, lub skorzystać z internetu. Miałam czytelników, którzy do biblioteki chodzą od dziesięcioleci i takich którzy dopiero zawitali na ten świat. Nie ma reguł. Nie ma zasad. Biblioteka jest da wszystkich i nigdy nie wiesz co dziś ciekawego usłyszysz, kogo spotkasz. Jaką historię życia poznasz.
Moje dzieło |
Może będziesz świadkiem tego jak nieśmiała trzylatka, która wcześniej chowała się za mamą, sama wybiera książki i zaczyna z tobą rozmawiać. Albo jak chłopiec odkrywa, że biblioteka jest za darmo i do tego otwarta również w wakacje i przychodzi co 2 dni po nową lekturę. Może przyjdzie ktoś zafascynowany historią, szukający jakiejś bardzo rzadkiej, nie do kupienia książki i znajdziesz mu ją, zapomnianą na regale, nie wypożyczaną od 30 lat i wróci on szczęśliwy do domu. Może odkryjesz, że ktoś po kim się tego nie spodziewałaś ma taki sam gust jak ty. Może przekonasz panią, która czyta tylko książki Danielle Steel, że warto spróbować czegoś innego i trafisz w jej gust. Może ktoś wreszcie pożyczy książki Jane Austen, gdy wystawisz je bardziej na widoku. Może ktoś dzięki tobie przeczyta Ulissesa (to jeszcze nie miało miejsca). Może pani która w cale nie musiała tego robić przyniesie ci czekoladki z wdzięczności za miłą obsługę.
To takie małe gesty, ekscytacja po lekturze, uśmiech, miłe słowo, które czynią tę pracę absolutnie rewelacyjną.
No i jest kopalnią anegdot.
Nawet nie wiecie jak prawdziwy jest ten mem z zapytaniem o książkę "nie znam tytułu ale oładka była niebieska". To zdarza się bardzo często:"nie wiem o czym była, ale na oładce była taka kobieta" (patrz 90% lit. obyczajowej)
Nie tak dawno przyszła pani i pyta o książkę: "nie znam tytułu, ani autora, ale wiem że to polska książka i taka rodzina przeprowadziła się do Nowej Huty". No więc ja stoję, patrzę się na nią i tłumaczę, że niestety nie kojarzę (bo przecież nie czytałam wszystkich książek które mamy), ale postanowiłam, że spróbuję jej pomóc, tradycyjnie z pomocą wujka Google. Wpisałam w wyszukiwarkę "książka rodzina Nowa Huta" i pierwsza wyskoczyła mi książka Edyty Świętek. Akurat była na regale, pytam czy to to. Pani zaprzecza ale po kilku sekundach mówi, że to jednak to. Miałam szczęście, ale czasami nie da się odkryć o co im chodzi.
Jak wtedy gdy pani mnie pyta czy coś czytała. Bo ja mam znać wszystkie książki jakie od nas brała. Ona nie musi, ale oczekuje tego ode mnie. Mam jednak za słabą pamięć.
Innym razem, pracowałam w bibliotece krócej niż miesiąc, przychodzi pani i chce bym jej coś wybrała. BTW. to najczęstszy mój problem, mało kto sam chce szukać książek, wszyscy czekają aż ja im coś wybiorę. A mnie się zdawało, że szperanie między regałami to najlepsza część wypadu do biblioteki. I pytam tej pani, jakie książki czyta, co ją interesuje, a ona odpowiada "No wie pani, takie tam" (cytat 1:1). Od tego momentu uważam, że "takie tam" to chyba najpopularniejszy gatunek literacki.
Przychodzi czytelnik i prosi o polecenie czegoś Kinga. "Czytał pan "To"?" pytam, "Ale co?" Dezorientacja, no to ja znów powtarzam tytuł a tu jeszcze wieksza dezorientacja. W końcu wyciagam książkę i pokazuję okladkę.
Przychodzi czytelnik i prosi o polecenie czegoś Kinga. "Czytał pan "To"?" pytam, "Ale co?" Dezorientacja, no to ja znów powtarzam tytuł a tu jeszcze wieksza dezorientacja. W końcu wyciagam książkę i pokazuję okladkę.
Jedna pani kiedyś oddawała książki i mówi, że kilka jej się nie podobało "bo taka tam magia i to takie nieprawdopodobne", ja odpowiadam, że to pewnie dlatego, że to fantastyka, a ona mi na to "że one w cale takie fantastyczne nie były" - uroki języka polskiego.
Są też przypadki, które wspominam z mniejszym sentymentem. Np. gdy ktoś krytykuje książkę, w bardzo nieprzyjemny sposób tylko dlatego, że nie jest ona z gatunku, który normalne czyta. Albo gdy ktoś wykazuje się przejawami nietolerancji. Albo gdy komentuje wybory innych. Największym jednak szokiem było dla mnie gdy zaraz na początku wakacji przyszła matka z synkiem. Chcieli oddać lekturę szkolną. Zapytałam czy chcą coś pożyczyć i aż osłupiałam gdy słyszałam od matki "nie, przecież są już wakacje".
Prawda jest taka, że to rodzić, nie bibliotekarz, nauczyciel muszą pokazać dziecku jak fajne jest czytanie. Jeśli tego z domu nie wyniesie to nigdy się nie nauczy. Nawet jak rodzic nie czyta, nie musi tego uczyć dziecka, bo być może ono nauczy rodzica.
Kiedyś chłopca do biblioteki przyprowadziła mama, bywa u nas dość często. Po kilku tygodniach przyszedł z nim tata, zagubiony jak w polu kukurydzy. Mały mówi do niego "tata ja wiem gdzie co jest, pokażę ci!" i ruszył radośnie między regały.
Innym razem była to babcia, na której wnuczka wymusiła wizytę w bibliotece. Mała miała ledwie 3 lata i to ona przyprowadziła babcię, nie inaczej.
Te sześć miesięcy otworzyło mi oczy. Byłam ignorantką. Biblioteka = instytucja. Ale to nie prawda, to coś znacznie więcej. I na to jak wygląda Wasza Biblioteka macie wpływ przede wszystkim Wy. Pytałam na Facebooku, Instagramie czy chodzicie do bibliotek. Między wspaniałymi historiami o świetnych bibliotekarzach, bardzo często pojawiały się negatywne odpowiedzi. Bo zasoby słabe, bo mam własne książki, bo nie lubię brudu i kurzu. Prawda jest taka, że jeśli nie będzie czytelników, to właśnie tak będą biblioteki wyglądać. Zakurzone, szare, zapomniane. Jednak dziś nie jest tak jak jeszcze w czasach gdy ja byłam mała. Niewiele nowości, głównie lektury i stare książki. Dziś bibliotekarze walczą o to by biblioteki były piękne nowoczesne, wypełnione nowościami wydawniczymi. W bibliotekach dzieje się wiele rzeczy. Są gry, są zabawy. Wystarczy zapytać, może nawet nie zdajesz sobie sprawy, że np. w bibliotece możesz programować roboty. A może to ty pomożesz bibliotece się rozwijać.
Mam dziś dla Was takie blogmasowo-adwentowe zadanie domowe. Idźcie do najbliższej biblioteki, pożyczcie coś, cokolwiek. Nawet jeśli macie tysiąc książek na swoim TBR, dajcie książce z biblioteki kolejne życie. Zorientujcie się, co ma ona w ofercie. Bardzo możliwe że zostaniecie pozytywnie zaskoczeni.
A jeśli jesteście regularnymi jej odwiedzającymi, życzcie ode mnie i od Was, waszym bibliotekarzom Wesołych Świąt!
W bibliotece zostaję jeszcze na jakiś czas. Gdybyście byli zainteresowani jakimiś aspektami mojej pracy, jeśli macie jakieś pytania, piszcie w komentarzach. I zerkajcie na mojego Instagrama, bo tam na story nie tylko często pokazuję moją pracę, ale teraz pojawia się tam też część Blogmas.
Post ten miał pojawić się wczoraj, ale miałam problemy techniczne. Dlatego też przesuwam wszystko o jeden dzień i zaplanowaną na dziś recenzję dostaniecie jutro!
Do usłyszenia.
Piękny i ważny tekst.
OdpowiedzUsuńJakie to miłe i ważne dla mnie słowa. Dziękuję!
UsuńOjej! jak pięknie mi się tego czytało ❤ nie zdawałam sobie sprawy z większości tego o czym ty piszesz a co robią bibliotekarze! ujrzałam bibliotekę twoimi oczami i to było cudowne uczucie ❤ zazdroszczę ci takiej pasji do tej pracy. Widać, że bardzo to lubisz.
OdpowiedzUsuńTo miejsce jest dla mnie idealna. Bardzo dziękuję za te słowa. Bardzo motywują mnie do dalszej pracy <3
UsuńCudowny post :) Zazdroszczę takiej pracy, często chodzę do biblioteki, a w zasadzie 3 najbliższych i lubię tam po prostu być. Nawet jak nie wiem co bym chciała wypożyczyć ;D
OdpowiedzUsuńMogę zapytać, czy jesteś po studiach? Informacja naukowa i bibliotekoznawstwo?
Bardzo dziękuję! Jestem po filologii polskiej z pr i reklamą i kulturoznawstwie :)
Usuń