piątek, 5 kwietnia 2019

Zobaczmy to jeszcze raz (albo po raz pierwszy): Captain Marvel [2/22]


Mam nadzieję, że czytaliście wczorajszy wpis, bo tam wszystko tłumaczę i o ile przy 2 wpisie mogłabym to zrobić raz jeszcze, tak przy 20 raczej mi się nie będzie chciało. W skrócie: oglądam wszystkie filmy MCU przed premierą Endgme i dodaję tu moją gifową relację mając nadzieję, że dotrwam do 21 filmu. 
UWAGA SPOILERY

Captain Marvel

Film numer 2 czyli 21 film MCU. I pierwszy o kobiecie- superbohaterze... 


Przyznam się, że nie był to najbardziej wyczekiwany przeze mnie film, ale bez jego obejrzenia nie wyobrażałam sobie pójścia do kina na Avengers. A podczas seansu było tak:

gdy z czołówki Marvela zrobiono tribute dla Stana Lee


gdy pojawia się Jude Law


gdy okazuje się że jest sensei


Carol na początku filmu


Carol w retrospekcjach


serio znajdźcie różnicę


teraz możecie mówić kto wam to porównane podsunął


gdy pojawia się Coulson (w nowej fryzurze)


gdy pojawia się Fury


gdy pojawia się Stan Lee w autobusie


gdy jest akcja ze starszą panią


gdy Fury używa skrótu S.H.I.E.L.D. ale ty pamiętasz, że Tony nabijał się z Coulsona z powodu zbyt długiej nazwy i dopiero wtedy zaczęli używać skrótu...


gdy Carol wsiada na motor


gdy jest już prawie połowa filmu a nic wielkiego się nie wydarzyło


gdy Fury wspomina Budapeszt


gdy pojawia się Goose


i gdy mamy jego sceny z Furym


i gdy Carol patrzy na Goosa


Jude Law jest tym złym...


gdy znów pojawia się Teserakt


gdy Jude Law zaczyna przeginać


gdy flashbacków jest troszkę za dużo


gdy oczekujesz, że Captain będzie wyglądała tak:


a prze 3/4 filmu wygląda tak:


ale nagle akcja się zagęszcza:


i Carol wygląda tak:


Goose - oczekiwania:


Goose - rzeczywistość:


reakcja Fury'ego, moja i wszystkich widzów (oprócz Carol):


Carol pod koniec filmu:


i w pełnej mocy:


Gdy dowiadujesz się dlaczego Fury nosi opaskę na oko:


Fury w Captain Marvel:


Fury w każdym innym filmie:


pierwsza scena po napisach


druga scena po napisach


i podsumowując




A jutro Iron Man!






Czytaj dalej »

czwartek, 4 kwietnia 2019

Zobaczmy to jeszcze raz: Captain America: Pierwsze starcie [1/22]


Już 24 kwietnia premiera Avengers: Endgame i ja szalona postanowiłam sobie przypomnieć wszystkie filmy z Marvel Universum, a że jestem już tak totalnie szalona postanowiłam napisać Wam do nich recenzję, chociaż wcześniej kilka się na blogu pojawiło. By mojego szaleństwa było jeszcze więcej to wspomnę, tylko że 4 część Avengersów to 22 film, a do premiery zostało 20 dni. Tak wiec dobrze liczycie - codziennie powinnam wam tu zamieszczać wpis. Wpadłam jednak na pomysł, bo jak wspomniałam normalne recenzje już były, że recenzje w tym marvelowskim maratonie będą trochę inne.

By jeszcze sobie odmienić to szalone wyzwane będę oglądać filmy nie w kolejności ukazania się w kinach, a w kolejności wydarzeń. Tak dla odmiany. 

A i co jeszcze warte podkreślenia - to są recenzje w pełni spoilerowe. Jeśli nie widzieliście filmu, to radzę go obejrzeć zanim przejdziecie dalej, bo to tak naprawdę nie recenzja a moja reakcja na film (i być może przypomnienie tego co się działo dla Was)

Ok, film nr. 1 

Captain America: Pierwsze starcie

Film wyszedł w 2011 roku jako 5 film MCU. Akcja filmu toczy się w czasach II wojny światowej i bardzo mocno odnosi się do idei jaka przyświecała powstaniu komiksu: czyli "stwórzmy bohatera który pokaże jak to Ameryka wygrywa wojnę". Na okładce pierwszego komiksu Kapitan wali w mordę Hitlera (do czego były aluzje w filmie) no i taki amerykański patriotyzm czuć w tu od pierwszych sekund. Film słynie z tego, że swego czasu dostał wiele shitowych recenzji i ludzie go generalnie nie lubią, czego nie rozumiem, szczególnie gdy ogląda się go po raz kolejny, zwracając uwagę na rzeczy, na które się uwagi do tej pory nie zwracało. Odbiór może być całkiem inny i wyłapujesz rzeczy których wcześniej nie wyłapywałaś. 

A oto moja reakcja:

gdy wspominają Odyna


gdy Hugo Weaving bardziej przypomina agenta Smitha niż Erlonda


a najbliżej mu do salami


gdy z filmu trochę za bardzo bije nadęty amerykański patriotyzm


ale rozumiesz koncepcję


Howard Stark na początku


Howard Stark później


gdy widzisz maleńkiego, chudziutkiego Steve'a


i gdy ktoś robi mu krzywdę


gdy pojawia się Bucky


gdy pojawia się Stanley Tucci


gdy Steve wykombinował jak ściąga się maszt


gdy wstrzykują w niego serum


i gdy serum już działa


(serio) wow



gdy ktoś wpada na durny pomysł by uśmiercić postać grana przez Stanley'a Tucci


gdy uświadamiasz sobie, że akcja Captaina rozgrywa się w tym samym czasie co Wonder Woman


i nagle rozmarzasz się nad tym jakby to mógł być świetny film


i jaki piękny


i nagle masz nowy, między universalny ship


gdy w połowie filmu bawisz się bardzo dobrze (chociaż znasz film na pamięć) i zastanawiasz się dlaczego inni go nie lubią


gdy widzisz Steve'a w trykocie


gdy ludzie z HYDRY są fanami Steve'a


gdy Captain dostał najlepszy sprzęt i kuloodporne wdzianko nie wspominając o super tarczy a jego kumple walczą w kaszkiecie


gdy ginie Bucky


ale przypominasz sobie że już widziałaś resztę filmów


gdy Cap żegna się z Peggy


gdy Peggy patrzy na starą fotę Steve'a i myśli o tym nowym


gdy Cap budzi się a oni go robią w konia
  

gdy pojawia się Nick Fury


gdy spodziewasz się sceny po pierwszych napisach ale jej nie ma


ale jest po drugich


a po niej jest zwiastun Avengersów




Jutro Captain Marvel


Czytaj dalej »

wtorek, 2 kwietnia 2019

"Speak" Laurie Halse Anderson




Co musiałoby się wydarzyć w twoim życiu, żebyś zdecydowała się przestać mówić? Ile osób wie, że milczenie może być najgłośniejszym krzykiem rozpaczy? Wyobraź sobie, do jakich rozmiarów musiało urosnąć cierpienie Melindy, skoro zdecydowała się zamilknąć. Trudno zliczyć, ile razy prosiła o wysłuchanie, ile wysłała niemych sygnałów, zanim przestała się odzywać. Odrzucona przez przyjaciół, skreślona z życia towarzyskiego, upokarzana i wyśmiewana – przez to, że nikt nie znał prawdy. Najgorszej prawdy na świecie.

Pierwsze dni w liceum są zwykle szansą na poznanie nowych ludzi i rozpoczęcie kolejnego rozdziału. Za Melindą ciągnie się jednak wspomnienie wydarzenia, o którym wie tylko ona. Nikt nie chce z nią rozmawiać, byli przyjaciele z dawnej szkoły patrzą z nienawiścią i nazywają ją wyrzutkiem. Dziewczyna musi doprowadzić do konfrontacji ze swoim koszmarem, żeby się z niego obudzić. Co może spowodować przerwanie milczenia? Teraz jest twój czas, żeby wysłuchać jej opowieści.

Jeżeli szukacie książek lekkich, łatwych i przyjemnych, to nie jest to książka dla Was. Nie opowiada ona o zwyczajnym życiu nastolatków i ich nastoletnich problemach. Opowiada o niewyobrażalnym bólu, wielkiej samotności i przytłaczającej niemocy. To książka, która rozrywa serce i otwiera oczy. Jest to też bez wątpienia bardo wana i potrzebna powieść, ale najbardziej boli to, że jest taka prawdziwa.

Speak wydano w Polsce już drugi raz, ostatnio 10 lat temu. Jednak od dnia jej premiery mija lat 20 a mimo to powieść ani trochę się nie zestarzała. Dopóki nie zobaczyłam dat nie uwierzyłabym, że minęły już dwie dekady. Nic o tym nie świadczy i zważywszy jak bolesny temat porusza, jest to jeszcze bardziej przytłaczające.

Gdy patrzymy na młodych ludzi zastanawiamy się jakie problemy mogą mieć, mówimy "poczekaj aż dorośniesz", "co ty wiesz o życiu" i bardzo dobrze gdy mamy rację. Raz na jakiś czas znajdzie się jednak toś taki jak Melinda, który cierpi i nic nie mówi. Który ma powody by cierpieć, którego rozdziera ból, ale właśnie przez to, że wierzy, że nie zostanie wysłuchany, przestaje mówić. 
Anderson rozpoczyna swoją powieść jak wiele obyczajówek YA. Dziewczyna, trochę wyobcowana, pierwszy dzień szkoły i problemy. Szybko jednak odkrywamy, że to tylko pozory, bo nic tu nie jest normalne. Ani niechęć dzieciaków ze szkoły do Melindy, ani jej zachowanie. Autorka bardzo sprytnie manipuluje wydarzeniami tak byśmy jak najlepiej poczuli osamotnienie bohaterki, a gdy odkryjemy co ją spotkało, byśmy też odczuli jej ból. Później wraz z nią odczujemy bezradność, a na końcu złość. 

Recenzowanie takich książek zawsze przysparza mi sporo problemów. Nie chcę zdradzić niczego, bo przeżywanie tej książki we właściwy sposób, z zaskoczenia, wydaje mi się niezwykle istotne. Bo ta książka powinna wstrząsnąć, a raczej potrząsnąć czytelnikiem. Na co jako osoba recenzująca mam zwrócić uwagę w takim przypadku? Na treść? Nie mogę napisać, że mi się podobała bo uważam, ze jest to tu nie na miejscu. Nie podobało mi się nic co wynikało z fabuły. Nie podobało w sensie polubienia czegokolwiek. Nie mogę ścierpieć ego, bo autorka nie pokazuje tu fikcji, ale wydarzenia z którymi mamy do czynienia  realu. Opisuje to w bardzo prosty, ale trafiający do czytelnika sposób. Czuję jakby do mnie mówiła Melinda- skrzywdzona, złamana młodziutka dziewczyna, której ta książka jest niemym krzykiem o pomoc.

Książki takie jak ta są potrzebne. Być może chociaż jeden z jej czytelników rozejrzy się dookoła i zauważy kogoś niemo krzyczącego o pomoc. Może wśród jej czytelników znajdzie się ktoś w podobnej sytuacji i w Melindzie znajdzie przyjaciela, a w ksiażce pomoc. Bo na samej treści się nie kończy. Książka zawiera bardzo dużo przydatnych informacji o tym jak i gdzie zwrócić się o pomoc. Dla mnie było to równie cenne co sama fabuła powieści. To niezwykle ważne by w książkach poruszających trudne tematy jak śmierć, uzależnienia, wykorzystywanie, problemy psychiczne itd. pojawiały się informacje mogące pomóc w realny sposób. 

Bez względu na to czy fabularnie i czysto literacko ta książka jest dobra, uważam że po prostu warto ją przeczytać. Może to nie być łatwe, ale jeśli macie chociaż trochę serca na pewno Was ruszy.
Polecam, chociaż nastawcie się, że to nie jest "książka do podobania".





Za książkę dziękuję:




Czytaj dalej »

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia