Jak zapewne wielu z was wychowałam się na baśniach. Zanim nastąpiła era książek dla dzieci i młodzieży, które teraz wydawane są na potęgę, z pokolenia na pokolenie przekazywano sobie te same, dobrze znane opowieści. Pamiętam jak przed snem rodzice czytali mi baśnie z wielkiego zbioru Andersena. Pamiętam jak Disney, zanim wszystko zostało skomputeryzowane dostarczał nam bajek o wspaniałych księżniczkach opartych na baśniach braci Grim. W dzisiejszej literaturze YA trudno jest znaleźć coś podobnego. Coś magicznego a zarazem trochę pierwotnego, baśniowego. Oczywiście mamy książki fantastyczne gdzie są i wróżki i czarodzieje, są księżniczki, książęta, rycerze. Ale są to opowieści które już nabrały współczesnego wyrachowania i naleciałości. D
Dziś mam dla was książkę, która przypomni wam dzieciństwo, baśnie, która ma w sobie i księżniczki i rycerzy i wiedźmy, magię i smoki.
"Akademia Pennyroyal
szuka odważnych dziewcząt, które chcą zostać księżniczkami,
i śmiałych chłopców, którzy chcą zostać rycerzami. Przybywajcie!"
W królestwie zjawia się bezimienna dziewczyna z lasu. Kim jest? I czy naprawdę niczego nie pamięta? Wstępuje do Akademii Pennyroyal, gdzie kadeci i kadetki szkolą się do walki ze smokami i wiedźmami.
Z nowym imieniem Evie od samego początku musi znosić surowy reżim treningów pod okiem sierżant Wróżki. Zyskuje tu przyjaciół, ale też wrogów.
Na drodze do poznania losów swojej rodziny Evie odkrywa moc ludzkiego współczucia, ale i mroczne tajniki magii. Gdy wiedźmy zaczną zagrażać jej nowemu światu, Evie pozna prawdę o wojnie między księżniczkami a wiedźmami, która ma o wiele bardziej osobisty charakter, niż kiedykolwiek mogłaby to sobie wyobrazić.
Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że dostajemy inną wersję Harry'ego Pottera, też szkołą, też magia, też wiedźmy. Ale jak wspomniałam wyżej, Akademia Pennyroyal bardziej przypomina stare baśnie. To opowieść zanim czarodzieje i czarownice stali się tymi, którymi sami chcemy być, zanim smoki były tresowane. Tu wiedźma mami dzieci sztuczką z cukierkami, tu smok zieje ogniem a dzielni rycerze ścinają im głowy. Wreszcie to świat Śnieżki, Aurory i Kopciuszka. Dosłownie.
M.A. Larson stworzył książkę opartą na baśniach dobrze znanych, które stały się też częścią jego opowieści. W sposób bardzo sprytny przemyca wszystkie znane mam księżniczki, które dla nowych kadetów Akademii nie są tyle legendą co raczej żywymi wzorami do naśladowania.
To co urzekło mnie w tej powieści to poczucie świeżości przy dobrze utartych schematach. Akademia Pennyroyal jest częścią całości baśniowego świata. Mimo, że historia nie od razu nabiera tępa, chociaż zaczyna się dość dynamicznie, to z każdym rozdziałem angażujesz się w nią coraz bardziej i z każdym jest coraz ciekawiej.
Dodatkowo jest to książka o sile człowieka, kobiety. Autor nakreślił ideę księżniczek tak, jak kobiety powinny być przedstawiane każdemu dziecku. Ponieważ nie liczy się płeć tylko to kim jesteś. Autor podkreśla to wielokrotnie - nie liczy się oręże jakie dzierżysz u boku, siła fizyczna - najpierw popracuj nad swoim sercem. W dzisiejszych czasach wydaje mi się, że brakuje takich prostych, a ważnych przekazów.
Jest to też wariacja na temat marzeń wielu małych dziewczynek i chłopców o byciu księżniczkami i rycerzami, o zamkach, wróżkach, magii. Dzięki tej książce, także i starsi czytelnicy mają możliwość powrotu do tych marzeń.
Może historia nie jest bardzo spektakularna, może czasami czułam że czegoś tu brakuje. Czasem też było trochę naiwnie. Czasami przebijała przeszłość Autora, który tworzył Kucyki Pony, potęga mody, dziewczęta wszędzie biegające w sukienkach (jeżeli widzieliście kiedyś fragment filmów Barbie może wiecie o co mi chodzi), ale wierzcie mi - ta książka jest czymś więcej. I z pewnością nie jest to historia dla małych dziewczynek. Ta historia raczej nie zna metryki. I w gruncie rzeczy te drobne niedociągnięcia, które w niej spotykamy, w całości nie mają znaczenia.
Momentami myślałam, że historia jest niedopracowana, mało ciekawa, ale widocznie taki był zabieg autora, ponieważ napięcie rosło tak jak w dobrej książce rosnąć powinno. Ponieważ teraz, na świeżo po jej skończeniu, gdyby była taka możliwość, pewnie sięgnęłabym po drugą część. Akademia Pennyroyal ma w sobie "to coś".
Jeżeli szukacie nowej baśni, fantastyki, zionących ogniem smoków, strasznych wiedźm, rycerzy w lśniących zbrojach i wspaniałych księżniczek, to coś dla was. Jeżeli szukacie całkiem interesującego początku większej przygody to coś dla was. Jeżeli szukacie akcji, silnych bohaterów to coś dla was. I jeszcze bardzo dobry styl i język, śliczne (i niezwykle intensywnie pachnące) wydanie, przyjemność z lektury i uśmiech na twarzy.
To książka dla tych którzy wierzą w siłę wyobraźni.
na razie tyle, z nadzieją na więcej:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz