piątek, 15 stycznia 2016

BookNerd Rev: Gdzie jesteś, Bernadette?

Lubicie książki-wyzwania, książki niesztampowe, książki inne niż wszystkie? Książki po których otwarciu otrzymujecie coś czego się nie spodziewaliście? Chyba mam coś dla was.




Gdy pierwszy raz usłyszałam o książce Marii Sample spodziewałam się tajemnicy, ale lekkiego kryminał ale zawsze kryminału. Czy to dostałam? Nie jestem pewna.


Bernadette Fox nie cieszy się dobrą reputacją. Jej własny mąż, guru w środowisku Microsoftu, uważa, że jest niesłychanie uparta. Zdaniem sąsiadów i rodziców ze szkoły jej córki, przynosi hańbę miastu i szkole. Dla orłów designu jest genialną rewolucjonistką w dziedzinie architektury. Dla swojej piętnastoletniej córki, Bee, jest najlepszą przyjaciółką i, po prostu, mamą.

Nagle Bernadette znika.

Zaczyna się, kiedy Bee przynosi znakomite świadectwo i prosi o obiecaną nagrodę: rodzinną wycieczkę na Antarktykę. Ale nasilająca się alergia Bernadette na Seattle – i na ludzi w ogóle – wykształciła w niej taką agorafobię, że teraz w podstawowych czynnościach pomaga jej wirtualna asystentka z Indii. Podróż na kraniec ziemi może być więc sporym problemem. 


Książka zapowiadała się na powieść pełną intrygi, zagadki. Może spodziewałam się thirellera. Z pewnością dostałam jednak coś, co trudno jest nawet zdefiniować. Gdzie jesteś, Bernadette? to nie kryminał, to nie thriller, nie dramat, nie powieść obyczajowa. To coś pomiędzy. 
Wszystko co otrzymujemy w tej książce, począwszy od treści po styl jest unikatowe, oryginalne.  
Po pierwsze cały motyw zaginięcia Bernedette jest intrygujący, ciekawy, ponieważ tak naprawdę przez 2/3 książki nie wiemy co się wydarzyło. Wręcz zadajemy sobie pytanie czy coś się wydarzyło?

Widzicie, to co w prozie Sample jest tak oryginalne to jej styl. pierwsze 6 rozdziałów to zbitka listów, telegrafów, maili, notatek, zapisów rozmów, wywiadów. Już raz spotkałam się z takim zabiegiem w Love, Rosie, ale tam wszystko było proste, poukładane i jasne. Tu nic nie jest jasne. Historię Bernedette poznajemy z zapisków, które mimo że pozwalają nam ją poznać, często dają bardzo znikome światło na sprawę. Wiele z nich nas rozprasza, odwraca uwagę. Wiele wydaje się niepotrzebna, nie mająca sensu. Wiele razy zadajemy sobie pytanie "po co?", "ale o co chodzi?". I jak przypadło na książkę o zacięciach kryminału, nawet tylko w opisie, nie wiemy nic aż do końca.
I to jest tu fascynujące, ponieważ przez cały czas czujesz jakbyś czytał notatki śledcze, jakbyś włamywał się do czyiś skrzynek pocztowych by dowiedzieć się gdzie podziała się Bernadette.

Spodziewając się mrocznej opowieści o zaginionej kobiecie sięgnijcie jednak po Zaginioną dziewczynę, chcąc czegoś lekkiego, zabawnego i oryginalnego sięgnijcie po Gdzie jesteś, Bernadette? 

Mimo wielu uprzedzeń do tej książki w trakcie czytania, mimo, że czasami się nudziłam, nie mogłam jej nie skończyć. Maria Sample  przekuwa uwagę czytelnika, intryguje, dostarcza też przykład bardzo ciekawych więzi rodzinnych i jedną, bardzo nietuzinkową bohaterkę. Bernadette to kobieta inna niż wszystkie które ją otaczają, to artystyczna, niepokorna dusza, która chciałaby się uwolnić. To kobieta, którą chcielibyśmy poznać.

Chociaż nie jestem zachwycona książka w 100% jest w niej tyle oryginalności, nowości, powiewu świeżości, że nie da się koło niej przejść obojętnie. Coś w tej książce urzeka, coś powoduje, że czyta się dalej, że uznaje się, iż warto.

W świecie kalkowanej literatury Gdzie jesteś, Bernadette odznacza się Tym Czymś. Marie Sample znalazła sposób na złamanie reguł i odnalezienie własnego stylu. Gdyby nie jej nowatorskie podejście, książka byłaby taka jak wszystkie, a nie jest. 

Ostatnio czytam wiele literatury YA i może dlatego czasami książka mnie nużyła. Bo nie było dramatyzmu, bo nie było zwrotów akcji. Jest to bowiem literatura dla dorosłych, nie każdemu się spodoba, ale raczej każdy znajdzie coś dla siebie. 

Ocena wydaje się przez to jeszcze trudniejsza. Jak ocenić książkę, która wywołuje tak mieszane uczucia? Jak ocenić książkę, która próbuje być jednocześnie zagadkowa i zabawna? Która bawi się słowem i konwencją? Która koniec końców była lekturą przyjemną i sprawiła, że zaczęłam raz jeszcze zastanawiać się nad tym na ile jeszcze sposobów można skonstruować powieść by przekroczyć granice tej tradycyjnej?
I tym samym sama odpowiadam sobie na zadane pytania. Gdzie jesteś, Bernadette warto przeczytać chociażby dla tego jednego momentu zawahania.


1 komentarz:

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia