Najlepiej sprzedająca się książka 2018 roku w USA. Szczera autobiografia byłej Pierwszej Damy Stanów Zjednoczonych, żony najważniejszego człowieka na świecie. Już wiem, że napisanie tej recenzji zajmie mi więcej niż jeden dzień, ale na tę książkę warto zarwać kilka wieczorów.
Bardzo często jest tak, że biografie znanych ludzi są wyhukane po sufit, dobrze rozreklamowane ale ich znaczenie jest trochę nad wymiar. Jednak Michelle Obama to nie jakaś tam celebrytka, albo żona jakiegoś tam polityka. Michelle Obama przez 8 lat była żoną prezydenta największego mocarstwa świata, człowieka którego znano na całym świecie, człowieka kochanego i nienawidzonego przez miliony. I chociaż o nim wiedziano bardzo wiele, to o Michelle, najbliższej jemu osobie wiedzieliśmy tyle co przekazał nam Barack i to widzieliśmy w mediach. I chociaż przez te 8 lat (a nawet dłużej) udzieliła tysięcy wywiadów, często bardzo personalnych, jako Pierwsza Dama nie mogła powiedzieć wszystkiego. Teraz może, i z tego korzysta.
Obamowie, a precyzyjniej - Barack, są mi bardzo bliscy. Moja praca magisterska go dotyczyła. Przez rok czytałam wszystko co znalazłam na jego temat, łącznie z tweetami, postami na forach, Instagramie. Analizowałam każdy aspekt jego życia, tysiące zdjęć, nawet memów. Barack Obama towarzyszył mi na każdym kroku. Dzięki niemu poznałam też troszeczkę Michelle. Od samego początku imponowała mi wartościami jakie przedstawiała, klasą z jaką nosiła tytuł pierwszej damy. Pamiętam jak czytałam autobiografie Baracka, w której pisał o pewnym zdarzeniu, które dla mnie stało się obrazem Michelle jaki wykreował się w mojej głowie. Pisał (parafrazując), że jak udało mu się zostać senatorem, bardzo długo pracował nad jakąś ustawą nad którą mu zależało. I w końcu udało się ją popchnąć do przodu, rozradowany Barack dzwoni do Michelle że wraca do domu i ma świetne wieści. A Michelle odpowiada, że ok, opowie jej o tym w domu ale ważniejsze jest by nie zapomniał kupić preparatu bo mają inwazję mrówek. Barack zawsze podkreślał, że Michelle była tym co sprowadzało go na ziemię, jego podporą, najlepszą przyjaciółką, tym kto trzymał i tworzył ich rodzinę. I nigdy nie dokonałby połowy z tego co dokonał gdyby nie ona. I wreszcie dostajemy książkę o niej, napisanej przez nią. Możecie sobie tylko wyobrazić jak ważna była to dla mnie lektura i jak bardzo na nią czekałam. Czy spełniła oczekiwania?
Michelle pisze o wszystkim - od narodzin po ostatni wieczór w Białym Domu. Opisuje swoje dzieciństwo, edukację, moment kiedy poznała Baracka, ich małżeństwo, początki kariery politycznej męża, kampanię prezydencką i bycie Pierwszą Rodziną USA. Robi to bardzo szczerze, personalnie. Jej autobiografia to bardzo szczegółowy zapis jej życia i z pewnością w wielu momentach musiała zastanowić się czy dany fragment upublicznić.
Michelle opowiada o czasem trudnym dzieciństwie, ale i kochającej rodzinie. O tym jak dążyła do pozyskania wiedzy i jak trudne było to będąc pierwszym czarnym pokoleniem studentów. Podczas czytania czuć jak ważne było dla niej przekazanie całej czarnej i mniejszościowej społeczności Amerykanów, że się da, że owszem na drodze do sukcesu może być ciężko, ale jeśli się stara, próbuje i dąży do celu, da się to osiągnąć. Michelle zanim została Pierwszą Damą była prawniczką w dobrej kancelarii, później odnosiła inne sukcesy zawodowe i to w czasie gdy byłą już matką i żoną bardzo zajętego polityka. W Becoming kreuje nam się nam obraz nowoczesnej silnej kobiety jaką Michelle od dawna wiedziałam że jest, jednak zobaczyć to z jej perspektywy, tej sile nadaje dodatkowej mocy.
Źródłem mojej siły było to, że stanowiłam coś w rodzaju ciekawostki - czarna pierwsza dama, wysoko wykwalifikowana kobieta pracująca, matka młodych dziewczynek.
Zawsze uśmiechnięta, dobrze wyglądająca kobieta z klasą, która nigdy nie wydaje się być zmęczona czy zestresowana. Wizerunek znany nam z mediów. W realu Michelle wspomina o wszelkich trudach związanych z byciem na świeczniku, często przyznaje się do jakiś słabości, błędów. Wprost pisze, że nie do końca wierzyła w sukces Baracka. Podoba mi się ta szczerość. Nie gloryfkuje i nie wybiela siebie. Pisze jak było. Czasem się z nią nie zgadzałam, czasem się jej dziwiłam, czasem uważałam, że przesadnie reagowała. Ale dzięki temu jeszcze bardziej ją polubiłam. Bo w tym szaleństwie w którym przyszło jej żyć pozostała sobą. Jako pierwszej czarnoskórej Pierwszej Rodzinie Obamowie mieli na sobie dodatkową presję- i myślę, że sprostali jej z godnością. Nie ukrywam, zarówno personalnie jak i politycznie ich lubię, wspieram i sanuję. Dzięki Becoming chyba jeszcze bardziej.
Jest to bardzo personalna książka, a jednak traktuje o wielu publicznych sprawach. Na pewno wyglądałaby inaczej gdyby Michelle Obama nadal była Pierwszą Damą, teraz jednak może zdradzić kilka ciekawostek zza kulis, trochę sekretów Białego Domu, i swój prawdziwy stosunek do Donalda Trumpa.
Nie istnieje żaden podręcznik dla nowych pierwszych dam Ameryki. Oficjalnie rzecz biorąc, nie jest to ani praca, an stanowisko rządowe. Nie wiąże się nią żadne wynagrodzenie an spisana lista obowiązków. To dziwny wagonik doczepiony do prezydentury, w którym dotąd jechały czterdzieści trzy inne kobiety, a każda we własnym stylu.
Uwielbiam tę książkę, bo daje nam całościowy obraz jednej z najlepiej rozpoznawalnych kobiet świata, która przez 8 lat mogła tyko stać w cieniu swojego jeszcze sławniejszego męża, a jednak była jego równorzędną partnerka. Wiele osób mówi, że nawet czasem lubiano ją bardziej niż Baracka i gdyby kandydowała w wyborach prezydenckich miałaby realne szanse. Co na ten temat ma do powiedzenia sama zainteresowana? Musicie przeczytać książkę.
Barack był dla mnie symbolem świetnie ukształtowanego polityka, medialnie wybitnie poprowadzonego. Był showmanem, gwiazdą politycznych aren. Pod względem PR był niemal idealny. A czytając jego biografię mogłam stwierdzić, że to też inteligentny, oczytany człowiek, który wierzy w to co chce zrobić. Michelle tylko to potwierdza, chociaż przyznaje, że ten okres ich życia nie był łatwy.
Pisze tak lekko i tak ciekawie, że tę autobiografię czyta się jak dobrą powieść. Michelle po prostu świetnie opowiada, a przy okazji ta historia niesie ze sobą mnóstwo fantastycznej i mądrej treści. Moja kopia ma cała masę zaznaczonych fragmentów. To będzie książka która będzie mi chyba już zawsze towarzyszyła. Będę do niej wracać gdy będę potrzebować pchnięcia do przodu.
Michelle Obama zachwyca, inspiruje i jest przepięknym (również dosłowne) wzorem, mam nadzieję nie tylko dla kobiet. Mówi wprost o problemach współczesnego świata, o pozycji kobiety w świecie, o oczekiwaniach, wymaganiach i nierównościach.
Michelle wykorzystuje swój głos.
Jeśli czegoś się w życiu nauczyłam, to tego, że głos ma siłę. Starałam się jak najczęściej głosić prawdę i przedstawić historie tych, których się ignoruje.
Kupcie ją koniecznie, bo nie pożałujecie.
Za książkę dziękuję:
Bęę chciała przeczytać, od dłuższego czasu mam ją bowiem na uwadze :)
OdpowiedzUsuńJuż od dłuższego czasu ta książka mnie ciekawi. Koniecznie będę musiała się z nią zapoznać po Twojej recenzji, wydaje się być godna uwagi :)
OdpowiedzUsuńMuszę to przeczytać. Właściwie tak bardzo interesuje mnie tylko jeden rozdział, ale liczę na to, że reszta też będzie inspirująca.
OdpowiedzUsuń